Ogromny, śmierdzący pożar w regionie Zuid-Holland

50 metrowe pękniecie w podłodze sklepu. Czy centrum handlowe się zawali?

Dawno na naszej stronie nie gościł żaden pożar przetwórni-sortowni odpadów. Brak tego typu wydarzeń wydawał się wręcz dziwny. Niespełna rok temu bowiem co miesiąc paliło się co najmniej jedno takie składowisko. „Na szczęście” Holendrzy postanowili chyba nadgonić te zaległości. Piątkowy pożar przetwórni Renewi w Vlaardingen był na tyle duży i dokuczliwy, że dosłownie odczuła go znaczna część regionu Zuid-Holland.

Pożar

Region Bezpieczeństwa Rotterdam-Rijnmond poinformował, iż otrzymał ponad 130 skarg z całego regionu. Wszystkie one dotyczyły uciążliwości spowodowanej smrodem. Przedstawiciele regionu nie są w stanie dokładnie wskazać wszystkich miejscowości, do których dotarł fetor, wiadomo, jednak iż mniej lub bardziej silny, nieprzyjemny zapach mógł dotrzeć między innymi do Hagi, Dordrechtu i Rotterdamu. Wiatr, dym i smród doprowadził również do tego, iż służby ratownicze ogłosiły stopień GRIP 2. Poziom ten nie pojawia się w Niderlandach zbyt często. Wszystko dlatego, iż ma on miejsce tylko w sytuacjach kryzysowych mających nie konsekwencje punktowe, a obszarowe. Takich, w których skutki odczuwa cały otaczający region.

 

Strażacy w akcji

Co spowodowało fetor nad jedną z najbardziej zaludnionych części Holandii? Pożar w składowisku odpadów w Vlaardingen wybuchł w czwartkowy późny wieczór, w jednej z szop znajdujących się na terenie zakładu. Tuż po pojawieniu się ognia lokalni mieszkańcy za pośrednictwem NL Alert otrzymali informację, iż muszą przygotować się na dość duże uciążliwości związane z akcją ratowniczo - gaśniczą i zadymieniem. Faktycznie ogień szybko przeniósł się na dużą górę odpadów. Walka z żywiołem trwała całą noc z czwartku na piątek. Dopiero nad ranem strażacy zaczęli wygrywać z ogniem. Nadzór i dogaszanie tlącej się cały czas hołdy zajęło praktycznie jeszcze cały piątek.

 

Przyczyna nieznana

Służby nie ujawniają, co dokładnie spłonęło wywołując tak nieprzyjemny zapach. Nie wiadomo też czy dym ten był toksyczny. Ze względów jednak bezpieczeństwa zalecono ludziom mieszkającym najbliżej zamknięcie okien i pozostanie w domach. Po zakończeniu akcji gaśniczej na miejsce weszli technicy. Muszą oni sprawdzić, co było przyczyną pożaru oraz czy wszystkie standardy bezpieczeństwa zostały zachowane. Rok temu bowiem w wielu przypadkach podejrzewano celowe podpalenie. Czyn taki niósł bowiem podwójne korzyści. Z jednej strony firma pozbywała się odpadów, z drugiej otrzymywała wypłatę świadczeń z ubezpieczenia. Czy jednak tak było w tym przypadku? To muszą orzec eksperci z zakresu pożarnictwa.