Odpowiedzialność zbiorowa uregulowana prawem?

Odpowiedzialność zbiorowa uregulowana prawem?

33-letni mężczyzna z Rottedamu działał w półświatku. Bojąc się, iż policja może nagle zapukać do jego drzwi, postanowił ukryć pieniądze na czarną godzinę, broń i trochę narkotyków w domu swoich rodziców. Przypuszczał bowiem, iż nikt ich nie będzie tam szukał. Jak się jednak okazuje, bardzo się pomylił, a swoimi działaniami sprawił, iż matka i ojciec mogą już nie długo stracić dom. Jak to możliwe? Czy w Holandii odpowiedzialność zbiorowa jest możliwa?

Pod koniec ubiegłego roku policja otrzymała kilka donosów za pośrednictwem anonimowego portalu do zgłaszania przestępstw. Dotyczyły one handlu narkotykami. W efekcie mundurowi dokonali nalotu i przeszukania domu pary 55-lataków. W nieruchomości znaleźli 335 tysięcy euro, broń, a także narkotyki. Był to więc przysłowiowy strzał w dziesiątkę.
Policja po takim znalezisku aresztowała małżeństwo i ich 33-letniego syna.

 

Rodzice i syn

Dochodzenie szybko ujawniło, że to 33-latek jest zamieszany w działania przestępcze nie jego rodzice. Ten pierwszy trafił więc do aresztu, 55-latokowie zostali zaś wypuszczeni na wolność. Było to możliwe między innymi dzięki temu, że ich syn do wszystkiego się przyznał i powiedział, że to są jego pieniądze, narkotyki i broń.

 

Problem

Rodzice znaleźli się więc na wolności, ale szybko pojawił się drugi problem. Po nalocie burmistrz Carola Schouten chce zamknąć dom, jako potencjalnie niebezpieczny. Spółdzielnia, do której należy, chce zaś rozwiązać umowę z najemcami. Gdyby tego było mało, bank zagroził 55-latkom wstrzymaniem kredytu hipotecznego na tę nieruchomość.

 

Odpowiedzialność zbiorowa

W efekcie dochodzi tu do pewnej formy odpowiedzialności zbiorowej. Aresztowany, który nie mieszkał z rodzicami, schował w domu 55-latków swoje rzeczy nie mówiąc im o tym. Rodzice nie wyrazili na to zgody. Nie mieli o tym pojęcia. Mimo jednak, iż nie mieli nic wspólnego ani z pieniędzy, ani z narkotykami, teraz mogą przez nie stracić dom i wylądować na ulicy. Wszystko w świetle prawa. Bo i samorząd, i spółdzielnia, i bank mają do tego teoretycznie prawo.

Nie są podejrzani

Sprawa trafiła wiec do sądu. Adwokat 55-latków wskazuje, iż jego klienci nie są podejrzani w sprawie i zostali oczyszczeni z zarzutów. Potwierdzono więc, iż nie mieli nic wspólnego z działaniami syna. Mimo to mają ponieść karę za jego działania.
Jedną karę zresztą już ponieśli i nie chodzi tu nawet o to, iż ich dziecko jest w więzieniu. „Każdy, kto chce wejść do jego domu, jest teraz przeszukiwany. Kiedy tam poszedłem, musiałem pokazać zawartość mojej torby. Jest nawet gotowy zainstalować kamery w domu” – mówi adwokat pary o mężczyźnie, który na skutek tych wydarzeń wpadł w pewną fobię maniakalno-prześladowczą.

 

Sąsiedzi

Proces, który miał miejsce pod koniec tygodnia zaczął się z poślizgiem. Na salę rozpraw wesprzeć 55-latków przyszło prawie całe osiedle i wymiar sprawiedliwości musiał szybko zmieniać salę na większą. Po tej małej „przeprowadzce” prawnik wskazywał, iż rodzice nie mieli prawa wiedzieć o skrytce syna. Nie mieli też w domu żadnych przedmiotów, które wskazywałyby, iż czerpali jakiekolwiek zyski z jego działalności.
Przed sądem zeznawała też córka pary, która zwróciła się do wymiaru sprawiedliwości: „Nie pozwól, aby głupota mojego brata odbiła się na moich rodzicach”.

 

Czy sąd jednak faktycznie na to nie pozwoli? Przekonamy się przed 10 kwietnia.

 

Źródło: AD.nl