Odnaleźli go po 57 latach, podwodny grób historia kutra UK 154

Odnaleźli go po 57 latach, podwodny grób historia kutra UK 154

Niedawno pisaliśmy o tym, iż holenderskim naukowcom udało się po kilkunastu latach od zaginięcia rozpoznać czaszkę i dopasować ją do zaginionego na Morzu Północnym filipińskiego marynarza. Dziś o kolejnej rozwiązanej morskiej zagadce. Przy jednej z niemieckich wysp udało się odnaleźć wrak zaginionego 57 lat temu kutra z Urk. Jednostka zaginęła podczas sztormu w 1967 roku.

Sztorm

17 października pięciu holenderskich rybaków z Urk wypłynęło na połów swoim kutrem UK 154 do Zatoki Niemieckiej, na zachód od wyspy Helgoland. Gdy jednak byli na łowisku pogoda mocno się zmieniła. Rozszalał się sztorm. Wtedy to dowódca jednostki Pieter van Slooten przekazał przez radio, iż z racji wysokiej fali i silnego wiatru zaprzestają połowu. To była ostatnia wiadomość nadana przez kuter. Jednostka nie wróciła do portu, nie meldowała się również później. Po prostu zniknęła.

 

Ofiary

Wszyscy podejrzewali, co mogło się stać. Dwa dni po ostatnim meldunku inny kuter odnalazł ciało jednego z rybaków. Po kolejnych sześciu dniach, natrafiono na kolejnego martwego rybaka. Po kutrze i pozostałych 3 marynarzach nie było jednak śladu. Nikt nawet nie wiedział wtedy gdzie szukać zatopionej jednostki. Statek miał wracać z łowiska. Mógł być więc wszędzie. To nie były bowiem czasy, w których dało się odczytać miejsce ostatniego sygnału z transpondera.

 

Prośba o pomoc

Rodzina zaginionych marynarzy mimo upływu wielu dekad nie pogodziła się jednak z takim stanem rzeczy. Na początku tego roku syn zmarłego kapitana poprosił o pomoc Fundację Badawczą Maritime Missing Foundation, która specjalizuje się w poszukiwaniu zaginionych jednostek.

 

Poszukiwania

Jej członkowie postanowili zająć się sprawą, z matematyczną precyzją. „Analizowaliśmy kwerendy archiwalne i przyglądaliśmy się prądom w danym okresie. Znalezione ciało mogło odpłynąć tylko tyle metrów dziennie, na ile pozwolą prąd i wiatry. Rozmawialiśmy też z byłymi rybakami, bo oni mogą coś wiedzieć o wraku. Ale przełom nastąpił przez przypadek, podczas rozmowy na Terschelling” – powiedział dziennikarzom Nu.nl jeden z członków fundacji.

Kable

Na Terschelling przedstawiciele fundacji rozmawiali z jednym z ratowników morskich. Dyskusja dotyczyła innego zaginionego kutra. W pewnym momencie jednak poszukiwacze napomknęli też o zaginionym UK 154. Ich rozmówca nie wiedział nic o tej jednostce. Przekazał jednak bardzo cenną wskazówkę "Lata temu ten ratownik przeprowadzał w tamtym regionie badania dna morskiego pod kątem układania kabla. Podczas skanowania natrafił na coś co mogło być małym kutrem". Dla ratownika nie było to jednak nic niezwykłego. W rejonie jest sporo wraków. Informacja ta dała jednak fundacji sporo do myślenia. Jak się później okazało niemieckie sonary tworzące mapy dla serwisu hydrograficznego w 1970 również w tym rejonie „zobaczyły” jakąś anomalię.

 

Pod wodę

W efekcie w piątek wysłano zespół nurków, by sprawdził podejrzane współrzędne w pobliżu Helgoland. Gdy zeszli pod wodę zniknęły wątpliwości. Wrak po tylu latach w wodzie był w bardzo złym stanie.  Na skorodowanym kadłubie nadal jednak widać było kod UK 154.

Jak mówi 56-letni syn kapitana, odnalezienie wraku jest dla jego rodziny ogromną ulgą. On sam nie znał ojca. Gdy zginął jego mama była z nim w ciąży. Teraz kobieta ma 83 – lata i mówi o tym, że ten koszmar wreszcie się skończył. Wie, gdzie spoczywa jej mąż. Sama bowiem mimo upływu tylu lat nadal traktowała go jako zaginionego i nie zorganizowała pogrzebu. Teraz ta historia rozpoczęta 17 października 1967 roku ma wreszcie swój finał.

 

Źródło:  Nu.nl