Obywatele Erytrei odpowiedziani za podpalenie Hagi skazani

Przewróciła się na trawniku pozwała gminę

Wymiar sprawiedliwości skazał w minionym tygodniu dziewięciu obywateli Erytrei, po tym jak 17 lutego zmienili sporą część Hagi w strefę wojny. Wszystko z racji ich wewnętrznych waśni, które doprowadziły do zamieszek rozlewających się na ulice holenderskiego miasta. Jakie wyroki usłyszeli Afrykanie, którzy rozpoczęli małą wojnę domową na uchodźstwie?

Przypomnijmy zamieszki, w których starli się najpierw przedstawiciele dwóch erytrejskich stronnictw, a potem wspólnie Erytrejczycy z policją, były wyjątkowo brutalne. Afrykanie nie stronili od przemocy, zmieniając obszar wokół centrum konferencyjnego w Hadze w strefę wojny domowej. Do spacyfikowania zamieszek wysłano jednostki policji, w tym też ciężkozbrojnych oficerów prewencji. Stróżom prawa udało się stłumić zamieszki. Ich bilans był jednak wyjątkowo ponury. Kilkudziesięciu mundurowych zostało rannych, a straty materialne sięgnęły ponad 700 tysięcy euro.

 

Ściganie winnych

Gdy jeszcze trwały zamieszki, policja rozpoczęła działania mające na celu postawienie winnych przed sądem. Oficerowie nagrywali zajścia. Zabezpieczali materiał dowodowy z okolicznych kamer monitoringu. Wszystko po to, by móc rozpoznać agresywnych przybyszów i później postawić ich przed sądem. W sumie działania te poskutkowały zatrzymaniem 26 osób.

 

Proces

W minionym tygodniu przed sądem stanęła pierwsza dziesiątka z nich. Na ławie oskarżonych zasiedli mężczyźni w wieku od 19 do 36 lat. Prokuratura oskarżyła ich o poważną przemoc publiczną, żądając kar od sześciu do dwunastu miesięcy więzienia. Dziewięciu z nich usłyszało wyroki skazujące. Jednego sąd uniewinnił. Człowiek ten bowiem jedynie filmował akty przemocy w wykonaniu swoich kolegów, sam jednak się do nich nie przyczynił.

Nikt im nie uwierzył

Ani prokurator, ani sąd nie uwierzył więc w tłumaczenia oskarżonych, jakoby ich celem była tylko pokojowa demonstracja. Jak stwierdził sąd ludzi, którzy rzucają kamieniami i kostką chodnikową w policję oraz biegają z kijami po ulicy, polując na kontrdemonstrantów, nie można nazwać pokojowymi protestującymi.

 

Nie chcą ich

Migranci z Erytrei przez swoją agresję nie są zbyt lubiani nie tylko w Holandii. Ludzie ci są mili, pokojowo nastawieni do swoich sąsiadów, ludności kraju, w którym mieszkają. Skrajną wrogość wykazują jedynie do swoich przeciwników politycznych. Podobne starcia między zwolennikami, a przeciwnikami reżimu Afewerkiego wybuchają w wielu europejskich państwach, gdy zetkną się te dwie grupy społeczne. Dlatego też w niektórych stolicach zastanawiali się, czy nie wydalić ich z kraju. Sęk jednak w tym, iż wielu z nich uciekło z Erytrei właśnie z racji na prześladowania polityczne i takie działanie byłoby niezgodne z prawem.

 

 

Źródło:  Nu.nl