O psie, który jeździł tramwajem
Każdy z nas chyba pamięta nowelę „O psie, który jeździł koleją”. Była to jedna z większych traum dzieciństwa, kiedy to młody czytelnik związał się z bohaterem, polubił go, by finalnie dowiedzieć się, iż ginie on pod kołami pociągu. Parę dni temu w Hadze miała miejsce opowieść o czworonogu, który jeździł tramwajem. Tam jednak finał był o wiele lepszy.
Mandat
W tramwaju jadącym przez Zeewolde biegał wolno puszczony pies. Takie zachowanie nie jest tolerowane w Holandii. Ludzie tam kochają zwierzęta. Dość powiedzieć, iż w kraju nie ma praktycznie bezpańskich psów i kotów, a akcje poszukiwawcze zwierząt dzięki wolontariuszom często nie ustępują tym, w których szuka się zaginionych ludzi. Niemniej jednak posiadanie psa to też wiele obowiązków. W też tych odnoście podróżowania. Pies nie może ot tak biegać luzem po pojeździe komunikacji miejskiej.
Właściciel
W efekcie pasażerowie linii 17 chcieli zwrócić uwagę właścicielowi, a jeśli ten by się nie podporządkował, to może nawet doprowadzić do tego, by dostał on mandat. Szybko pojawił się jednak problem. Nikt z pasażerów tramwaju nie chciał się przyznać do pięknego shiba inu.
Zguba
W tym momencie pasażerowie doszli do wniosku, iż pies musiał sam wybrać się na wycieczkę. Dlatego też jeden z podróżnych postanowił zabrać zwierzę. Czworonóg nie oponował i razem udali się do punktu HTM, czyli Haagse Tramweg Maatschappij (biura miejskiego przewoźnika transportu publicznego w Hadze). Tam pasażer przekazał, iż ma ze sobą dość nietypową zgubę, która macha ogonem.
Dzień w firmie
Psiak spędził w biurze trochę czasu, ale przestrzeń ta nie nadawała się dla niego. Nie mógł tam też zostać na noc. Dlatego też pracownicy HTM wezwali do psa ekipę pogotowia dla zwierząt. Shiba inu miał trafić do schroniska, do momentu aż uda się odnaleźć właściciela.
Happy end
Gdy ekipa pogotowia była już w drodze do puntu HTM, na stację Hollands Spoor zgłosiła się poddenerwowana właścicielka zwierzęcia. Pracownicy, widząc reakcję psa, nie musieli się nawet pytać, czy to na pewno jej pies. Mimo, iż jak się okazało, zwierzak zaginał nieco ponad 3 godziny temu witał się z kobietą tak, jakby nie widział jej lata. Jak więc widać życie też może napisać scenariusz, który pokazuje przywiązanie, miłość do człowieka i przygody ciekawskiego psa, nie fundując na koniec małym czytelnikom płaczu.
Źródło: AD.nl
Dodaj komentarz