Nóż kontra cukierki w Hadze, czyli atak na sklep

Nóż kontra cukierki w Hadze czyli atak na sklep

Przestępca wtargnął do sklepu spożywczego na Van Zeggelenlaan w Laakkwartier, w Hadze. Napastnik miał nóż. Liczył, iż dzięki niemu sprzedawca przestraszy się i będzie wykonywał wszystkie jego polecenia. Założenia te okazały się połowicznie poprawne. Sprzedawca faktycznie spanikował, ale zachował się inaczej, niż chciałby tego opryszek.

O sprawie poinformowała niedawno policja z Hagi. Przestępca przybył do sklepiku na rogu Van Zeggelenlaan i Capadosestraat w piątek wieczorem, 31 marca o godzinie 23:00. Napastnik, zanim wszedł do sklepu, kilkukrotnie mijał go podczas niby przypadkowego spaceru. Wszystko po to, by mieć pewność, iż sprzedawca jest sam i nikt nie przeszkodzi mu w jego akcji.

 

Wszystko nie tak

Gdy przestępca był pewien, iż to ten moment, zdecydował się wejść „na ostro” do sklepu. Złodziej wtargnął do lokalu, krzycząc i wymachując dużym nożem, zażądał pieniędzy. Liczył, że dzięki temu przestraszy pracownika na tyle, iż ten spanikuje i przekaże mu utarg z całego dnia.

 

Nóż kontra cukierki

Akcja okazała się połowicznym sukcesem. Faktycznie nagłe wejście przeraziło sklepikarza. Niestety dla skoku, ale na szczęście dla pracownika rabuś zapomniał o jednym. W takiej sytuacji zaczyna działać adrenalina – hormon walki i ucieczki. Złodziej liczył, iż sprzedawca ucieknie i będzie miał wolną rękę, by obrabować kasę. Sprzedawca nie miał jednak gdzie uciec, została mu więc walka. Walka, na którą w normalnych okolicznościach zapewne by się nie zdecydował, ale jak wiadomo, gdy zaczyna działać strach, obawa o własne życie, człowiek przestaje myśleć racjonalnie. Co to oznacza? To, iż w stronę napastnika zamiast pieniędzy poleciały cukierki, gumy do życia, butelki i puszki z napojami. Pracownik w panice zaczął bowiem rzucać wszystkim, co miał pod ręką, nie docierały do niego krzyki i groźby mężczyzny.

 

Ucieczka

W tym momencie złodziej, widząc, iż nic nie wskóra, a z każdą sekundą rosło ryzyko, iż ktoś wejdzie do sklepu, postanowił uciec bez łupu. Napastnik uciekł do Van Zeggelenlaan, później widziano go na Schoolmeesterstraat i Withuysstraat. Wiele wskazywało na to, iż kierował się w stronę Laakkade. Podczas tej ucieczki przestępca wyrzucił nóż.

Polak?

Dlaczego piszemy teraz o tej sprawie, skoro miała ona miejsce ostatniego dnia marca? Ponieważ policja pomimo tak długiego czasu od napadu nie umie znaleźć sprawcy. W efekcie oficerowie przekazali mediom wiadomość o napadzie, podając również rysopis napastnika. Był to człowiek w wieku od 40 do 50 lat o krępej budowie ciała, mający od 170 do 175 centymetrów wzrostu. W chwili napadu miał na sobie czapkę, ciemne ubranie, jasnobrązowe buty i białe rękawiczki. Nosił również okulary. Jak zeznała ofiara, wydawało się, iż mówił on z możliwym polskim akcentem, nie krzyczał on jednak do niej po Polsku.
Policja prosi wszystkich, którzy pod koniec marca widzieli tego człowieka lub wiedzą kim może on być, o kontakt ze stróżami prawa.

 

 

Źródło:  AD.nl