Nowy pociąg, a psuje się jak stary

Trudny czas dla holenderskiej kolei i jej pasażerów

Może się wydawać, iż nowa technologia powinna być niezawodna. Nic jednak bardziej mylnego. Przekonali się o tym dobitnie pasażerowie, którzy w środowy poranek chcieli przejechać składem IC New Generation z Rotterdamu do Schiphol.

Droga wprowadzonym w tym roku na szerszą skalę pociągiem klasy IC New Generation, miała minąć szybko i bardzo wygodnie. Niestety. Owszem było szybko i wygodnie, do momentu nieplanowanego postoju. Skład ruszył z Rotterdamu i stanął po kilku kilometrach.

 

2,60 euro

Za możliwość szybszej jazdy w większym luksusie, podróżni płacą o 2,6 euro więcej niż za klasyczny bilet na tej trasie. Nie jest to jednak wygórowana opłata gdy drogę tę nowy pociąg pokonuje w zaledwie 26 minut. Przynajmniej tak jest zwykle. Bo tak jak wspomnieliśmy wyżej, skład wczoraj rano nie ujechał za daleko.

 

Bywa

No niestety tak bywa. Pociąg, jak każde urządzenie, może czasem się popsuć. Skład wyjechał z Rotterdamu, działał przez około 10 minut, a później odmówił definitywnie posłuszeństwa. Pasażerowie mieli się jednak nie przejmować. Przekazano im, że za chwilę przyjedzie pociąg ewakuacyjny, będący rozwiązaniem wszystkich problemów podróżnych. Ludzi w wagonach poproszono więc o trochę cierpliwości.

 

Ewakuacja

Po około 2 godzinach do 280 uwięzionych podróżnych: mężczyzn, kobiet, dzieci i starców przyjechał pociąg ewakuacyjny. Wystarczyło więc, by ludzie przesiedli się ze swojego składu do drugiego i kontynuowali podróż. Gdy pasażerowie się przenieśli, a trochę to trwało, skład ratunkowy ruszył.

Tunel

Jazda szła bez większych problemów, aż do najbliższego tunelu. Tam maszyna, tak jakby była zasilana bateriami słonecznymi, stanęła. Doszło do awarii. Ta sytuacja jeszcze bardziej rozsierdziła pasażerów. Jeden pociąg może się popsuć, ale drugi, ratunkowy? Niektórzy ludzie nie wierzyli w swojego pecha. Inni zastanawiali się, kto decyduje w NS, skoro jako pociąg ewakuacyjny wysyła niepewny skład. Większość jednak narzekała na to, iż w tunelu nie było zasięgu i podróżni nie mogli powiadomić o swoich kolejnych problemach.

 

Zawrotna prędkość

Na szczęście dla pasażerów ekipie pociągu ewakuacyjnego udało się rozwiązać problem. Delikatne szarpnięcie i na twarzach ludzi w wagonach zawitała radość. Pociąg ruszył. Uśmiech jednak dość szybko zniknął. Skład jechał bowiem w dalszą drogę do Schiphol z prędkością około 30 km/h.
W efekcie podróż, która miała zabrać 26 minut trwała trzy i pół godziny.

 

 

Źródło:  AD.nl