Ludzkie nogi wystające z ziemi w Papendrech
Czasem niedzielny spacer może doprowadzić nie do poprawy samopoczucia a zawału. Wczoraj, około godziny 13, przechodzień idący chodnikiem w Papendrech zobaczył na lekkim nasypie przy Populierenpad dwie nogi wystające z ziemi. Czyżby gleba się obsypała i odsłoniła zwłoki? Holender niewiele myśląc zadzwonił pod 112 i wszczął alarm.
Po informacji o możliwej zasypanej ofierze dyżurny numeru ratunkowego wysłał we wskazane przez rozmówcę miejsce praktycznie wszystko, co się dało. „Ktoś zobaczył dwie nogi wystające z ziemi w Papendrechcie. Pojechaliśmy tam” – powiedział rzecznik policji, która razem ze strażą pożarną i pogotowiem ruszyli na wskazane miejsce.
Żyje
Gdy ratownicy przybyli na miejsce szybko skierowali się w stronę wystających nóg. Tam zaś spotkali się z sytuacją, której raczej się nie spodziewali. Nie były to bowiem zwłoki. Nie był to też wyrzucony manekin w formie żartu. Wystające z ziemi nogi należały do mężczyzny. Mężczyzny, który zakopał się w ziemi, starych liściach i gałązkach. Człowiek ten początkowo wydawał się nieprzytomny, później jednak stało się jasne, iż nic mu nie jest. Po prostu spał i nie był zbyt zadowolony, że ktoś go obudził robiąc wokół niego potężne zbiegowisko
Szkoła przetrwania
Co więc takiego zaszło? Okazało się, iż człowiek ten sam z własnej woli się zakopał. Policja nie mówi tego wprost, ale wszystko wskazuje na to, iż był to po prostu bezdomny, który szukając schronienia przed zimnem, zdecydował się zakopać w liściach. Te bowiem stanowią dobrą izolację. Do tego na górę położył jeszcze trochę gałązek i obsypał to lekko ziemią, by wiatr ich nie rozwiał. Następnie zaś, tak zakopany, poszedł spać. Sytuacja więc ani przez chwilę nie zagrażała życiu i zdrowiu.
Wystarczyło spojrzeć
Całej sprawy by nie było, gdyby dzwoniący podszedł bliżej, zobaczyć do kogo należą wystające spod ziemi (jak mu się wydawało z pewnej odległości), nogi. Mężczyzna po prostu jednak się bał, spanikował, być może nie chciał też zatrzeć dowodów jeśli byłoby to przestępstwo. Mimo jednak tego fałszywego alarmu policja nie ma do niego pretensji, a wręcz dziękuje za czujność. Oficerowie i ratownicy wielokrotnie powtarzają bowiem, iż wolą 10 razy jechać do fałszywego alarmu niż raz nie dotrzeć do osoby, która naprawdę wymaga ratunku.
Źródło: AD.nl