Niezbędni, ale… CBP o pracownikach migrujących
Jakiś czas temu informowaliśmy Państwa, iż szef Randstad oficjalnie przyznał, iż Polacy i inni pracownicy migrujący są niezbędni Holandii do przetrwania. Tak przetrwania. Jak bowiem wskazuje Centralne Biuro Planowania, jeden z najbardziej znanych i cenionych instytutów naukowo-gospodarczych w kraju, napływ gastarbeiterów nie rozwiąże niedoborów kadrowych krainy tulipanów.
Centralne Biuro Planowania w raporcie wydanym pod koniec lutego nie ma zbyt dobrych wiadomości dla Holendrów. Wskazuje bowiem, iż pracownicy migrujący czy pracownicy zatrudnieni w niepełnym wymiarze godzin, jeśli nawet przejdą na pełny etat, nie rozwiążą braków kadrowych na tamtejszym rynku. Zwiększenie ilości gastarbeiterów, czy liczby godzin pracy dla poszczególnych grup zatrudnionych nie uzdrowi gospodarki.
Polacy, Rumuni czy Bułgarzy nie tyle ratują holenderską gospodarkę, rozwijając ją, co zdaniem CPB sprawiają, iż ta po prostu nie upadła z braku rąk do pracy. Podobnie jest z osobami, które z pracy w niepełnym wymiarze godzin zgodziły się przejść na pełen etat. Ludzie ci bowiem nie zmniejszają liczby wakatów, a sprawiają, iż ta utrzymuje się na stałym poziomie w momencie, gdy ze względu na starzenie się społeczeństwa więcej osób odchodzi na emeryturę, niż rozpoczyna pracę.
Pomysły
W Holandii już od pewnego czasu jest więcej miejsc pracy niż bezrobotnych (poszukujących pracy). Problemy z niemożliwością obsadzenia wakatów mają praktycznie wszystkie branże. Dlatego też przez lata pojawiały się różne pomysły jak temu zaradzić. Od ściągania większej ilości gastarbeiterów, poprzez koniec pracy w niepełnym wymiarze godzin, po przekwalifikowanie pracowników, czy wszelkiej maści zachęty mające sprawić, iż ludzie bierni zawodowo jednak wrócą na rynek pracy. Żadna z tych opcji nie przyniosła rozwiązania. Czemu?
Migranci
Przykładowo migranci. Ci z racji bariery językowej nie mogą pracować w każdej z branż. Trudno bowiem by, np. uczyli dzieci niderlandzkiego w szkołach, czy pracowali w infoliniach. Owszem to jest możliwe, ale wymaga nauki języka i dotyczy bardziej tych, którzy planują zostać tu na stałe, niż pracujących tylko kilka miesięcy. Problemem jest też brak miejsc zakwaterowania dla tych ludzi i to, że więcej migrantów to też większy popyt (muszą przecież jeść, pić i bawić się). Za nim zaś stoi konieczność zatrudnienia dodatkowego personelu.
Bezrobocie
Aktywizacja bezrobotnych (szukających pracy) też nie wchodzi w grę. Ich jest bowiem mniej niż miejsc pracy, co jest ewenementem na skalę światową. Podobnie jest z ludźmi pracującymi w niepełnym wymiarze godzin. Osoby te wybierają taką formę zatrudnienia, bo np. nie mogą pracować z pewnych względów na cały etat. Również przekwalifikowanie nic nie da. Nie ma tu bowiem napływu nowych pracowników, a jedynie ruch z jednej branży do drugiej.
Rząd
Dlatego też CBP wskazuje, iż wszystkie obecnie podejmowane kroki jedynie ograniczają rozwój problemu, a nie rozwiązują go. Dlatego też nowy rząd musi podjąć aktywne działania, dokonać jasnych wyborów i zdecydowanych decyzji, tak by praca w niektórych sektorach (w których np. nie mogą pracować migranci), stała się bardziej opłacalna, atrakcyjniejsza. Być może na przykład trzeba podnieść wynagrodzenia lekarzom, nauczycielom i innym tego rodzaju grupom zawodowym.
Schłodzenie gospodarki
Innym rozwiązaniem jest schłodzenie gospodarki i cięcia w opiece socjalnej, tak by ludziom nie opłacało się żyć na zasiłku oraz zmniejszyć popyt na towary i usługi. Dzięki temu mniejszemu zapotrzebowaniu część firm by upadło, a osoby te przeszły do branż, gdzie są wakaty. Jest to jednak uderzenie w PKB kraju, które byłoby zdaniem politologów politycznym samobójstwem.
Łatwiej
Lepszym rozwiązaniem byłoby zmniejszenie biurokracji. Jeśli przepisy byłyby prostsze, sprawy załatwiałoby się łatwiej, mniej ludzi mogłoby pracować w administracji. Byli urzędnicy mogliby więc, np. uczyć w szkołach. Zmiana przepisów to jednak projekt na lata i na kilka kadencji. Co więc pozostaje Holendrom? My, dzięki którym w kraju nie jest coraz gorzej.
Źródło: Nu.nl