Nielegalne mandaty legalne w Arnhem
W Arnhem 10 tysięcy kierowców zostało niesłusznie ukaranych mandatami za wjazd do strefy ekologicznej w mieście. Kary te były nakładane, pomimo iż znaki określające strefę były „prawnie nieskuteczne”, a gmina i prokuratura wiedziała, że nie ma podstaw do takich działań. Mandaty jednak płynęły szerokim strumieniem.
Strefa ekologiczna i mandaty
Arnhem stworzyło w mieście specjalną strefę ekologiczną. Dotyczy ona starych samochodów osobowych z silnikiem wysokoprężnym. Pojazdy wyposażone w silniki diesla, a wyprodukowane przed 2005 rokiem nie są już mile widziane w centrum. Działania te mają zapewnić nie tylko zmniejszenie ruchu w mieście, ale i zredukować w regionie zanieczyszczenia spowodowane spalinami. Przepisy te weszły w życie z 1 stycznia 2019 roku. Po trzy miesięcznym vacatio legis w prima aprilis zapisy te zaczęły obowiązywać, a służby miejskie rozpoczęły polowanie na kierowców. W efekcie w ciągu roku około 10 000 kierowców maszyn wyposażonych w silniki na ropę zostało ukaranych grzywną. Kara wynosiła 104 euro, co samo w sobie nie jest może jakąś strasznie wysoką sankcją. Biorąc pod uwagę efekt skali, w postaci 10 tysięcy ukaranych, można łatwo policzyć, iż do kasy miasta powinno wpłynąć ponad milionów euro.
Problemy
Dość szybko okazało się jednak, iż nowe przepisy dotyczące zielonej strefy są dość „dziurawe” i to dosłownie. Wjazd do strefy ekologicznej nie został odpowiednio oznaczony. Na znakach informujących o specjalnej strefie wyłączenia brakowało informacji o typie samochodów osobowych, jakich ona dotyczy. Niebieski znak zawierał tylko i wyłącznie okrągły znak z czerwoną obwódką i podpis strefa ekologiczna. Oprócz tego wskazana była również alternatywna trasa. Brak było informacji, jakiego typu pojazdów osobowych dotyczy ten zakaz.
Łatwa ofiara
W takiej sytuacji policja zatrzymywała dziennie dziesiątki kierowców, którzy wjeżdżali do strefy. Również fotoradary dokonywały zdjęć zbyt starym pojazdom. Kierowcy wskazywali, iż widzieli znaki, ale nie wiedzieli, iż dotyczą one ich pojazdu. Tłumaczenie to nie interesowało jednak mundurowych. Funkcjonariusze wystawiali mandaty, a wielu kierowców zgadzało się na nie i opłacało grzywny. Tylko niewielu z nich decydowało się na nieprzyjęcie mandatu lub później skutecznie dochodziło swoich praw w sądzie. Wskazując, iż oznaczania nie zawierały informacji, kogo owe wyłączenie dotyczy.
Wiedzą, że mandaty nie powinny być ważne, ale nic z tym nie robią.
Gminę Arnhem oficjalnie powiadomiono o problemie w październiku 2019 roku. Wtedy to bowiem stało się jasne, iż nieodpowiednie oznaczenia sprawiają, że strefy te są „prawnie nieskuteczne”. Pomimo tego nie zaprzestano karania kierowców, polując na ludzi, którzy postanowili wjechać za znak. W okresie tym od października do grudnia zrobiono zdjęcia 3500 kierowców, którzy zapłacili w sumie ponad 375 000 euro grzywny. Oznaczenia zmieniono dopiero w styczniu.