Niecodzienny argument w barowej dyskusji
Otwarcie restauracji i pubów w Holandii spowodowało, iż co jakiś czas w lokalach dochodzi do większych i mniejszych sprzeczek. Te mają miejsce zarówno na linii klient-klient jak i obsługa-klient. Jeden z takich incydentów miał miejsce w pewnym lokalu w Amsterdamie. Wszystko wyglądało zwyczajnie, aż do momentu, w którym wykłócający się ze wszystkimi gość postanowił skorzystać z dość niecodziennego argumentu.
Sprzeczka
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem 26 czerwca, na Bijlmerplein, w południowo-wschodniej dzielnicy Amsterdamu. Funkcjonariusze otrzymali doniesienie, iż około 30-letni mężczyzna awanturuje się w jednym z tamtejszych lokali gastronomicznych. Człowiek ten miał znieważyć kilka osób, zarówno z gości kawiarni jak i obsługi, nękać ich, a nawet być agresywnym. Świadkowie wskazywali, iż zaatakował jednego z pracowników.
Ucieczka
Gdy widząc, iż nie ma szans pokonać swoich oponentów siłą argumentów ani argumentem siły, Holender uciekł z lokalu. W tym momencie wszyscy myśleli, iż już jest po sprawie. Irytujący gość dał sobie spokój, zrozumiał, że nie ma szans. Po kilku minutach, gdy jeszcze nie ucichły komentarze minionych wydarzeń, goście z przerażeniem zobaczyli, iż awanturnik wrócił. Tym razem jednak miał przy sobie dużo cięższe argumenty.
Na celowniku
Człowiek, który jeszcze chwilę temu wrzeszczał w lokalu, teraz stał przed nimi, celując do ludzi siedzących na tarasie z broni palnej. Gdyby napastnik miał w rękach pistolet, wzbudziłby panikę. On jednak trzymał karabin maszynowy i groził, że otworzy ogień. Gdyby tak się stało siła ognia broni w jego dłoniach, w połączeniu z pojemnością magazynka sprawiłaby, iż z lokalu nie wyszedłby nikt żywy. Zebrani zamarli z przerażenia, nikt nawet nie drgnął. Mężczyzna jednak nie nacisnął na spust i po kilku groźnych okrzykach zniknął, zostawiając w kawiarni pobladłych ze strachu klientów.
Pościg
Ci, gdy doszli do siebie po tym co się stało, natychmiast skontaktowali się z policją. Ta, zamiast zbierać zeznania, od razu ruszyła w pościg. Dzięki dokładnemu rysopisowi funkcjonariusze namierzyli napastnika na Flierbosdreef. Nie miał on przy sobie karabinu. Po kilku minutach jednak mundurowi znaleźli karabin maszynowy w torbie sportowej leżącej na tylnym siedzeniu samochodu 32-latka. W zaistniałej sytuacji mężczyzna trafił do aresztu. Odpowie za groźby pozbawienia życia i zdrowia oraz nielegalne posiadanie broni.
Policja zewlekała z poinformowaniem o tej sprawie mediów między innymi z racji dochodzenia mającego na celu ustalenie pochodzenia broni.