Nie używała wody i musi zapłacić 100 tysięcy euro
Warto się myć, warto z rozwagą używać wody. W przeciwny razie można wpaść w kłopoty i to niekoniecznie te związane ze zdrowiem i higieną. Pewna Holenderka musi oddać 100 000 euro niesłusznie pobranych świadczeń socjalnych. Kobieta wpadła właśnie w dużej mierze przez wodę. Jej zużycie było zbyt niskie, co potwierdziło podejrzenia urzędników, którzy postanowili przyjrzeć się kobiecie po anonimie, jaki otrzymali.
Władze Hagi zorientowały się, iż coś jest nie tak w przypadku jednej z mieszkanek miasta, gdy po dziesięciu latach, spojrzeli na jej rachunki związane ze zużyciem wody. Kobieta oczywiście mogła oszczędzać wodę z racji ekologii, czy by maksymalnie ograniczyć rachunki. Stan licznika były jednak wyjątkowo dziwny. Niskie zużycie niskim zużyciem. W niektórych latach jednak praktycznie wcale nie było poboru wody. To zaś było podejrzane, a w połączeniu z paroma innymi kwestiami stało się kluczowym dowodem w sprawie przeciw Holenderce.
Donos
Wszystko zaczęło się od donosu. Urzędnicy otrzymali wiadomość, iż żyjąca od 2004 roku z zasiłków socjalnych kobieta nie mieszka pod wskazanym przez siebie adresem. Władze miejskie postanowiły zająć się tą sprawą. Wiadomość od życzliwego sąsiada nie jest jednak wystarczająca, by nałożyć na kogoś karę. Dlatego też urzędnicy skontaktowali się z firmą wodociągową i dostawcą energii. Zużycie wody, prądu i gazu może bowiem łatwo pokazać, czy ktoś mieszka w domu, czy nie.
15 metrów sześciennych
Z danych przedsiębiorstwa wodociągowego wynikało, iż między 2012 a 2021 rokiem pod wskazanym adresem zużyto 15m3 wody. Czy to dużo, czy mało? W tym czasie przeciętne jednoosobowe gospodarstwo domowe zużywa 530m3. Nie było więc wątpliwości, iż nikt w mieszkaniu nie używał wody. Podobne informacje mieli dla urzędników również dostawcy energii. Zużycie prądu praktycznie nie miało miejsca.
Rozmowa
Wszystko było więc bardziej niż niepokojące. Miasto skontaktowało się z kobietą. Ta zaś stwierdziła, iż czasem pije herbatę. Trzy razy w tygodniu bardzo oszczędnie się myje i czasem spuści wodę w toalecie. Dodała również, że jej pralka jest zepsuta, więc nie pierze w domu. Jedzenie głównie zamawia, nie gotuje u siebie, je na papierowych talerzykach, które wyrzuca. Nie myje przez to naczyń.
Wizyta domowa
Urzędników jakoś to jednak nie przekonało. Zdecydowali się więc odwiedzić ją w domu. Ta jednak nie chciała przyjąć gości. Odmówiła, wskazując, iż traktują ją jak przestępcę. Odmowa ta dla władz miejskich była jednak jak przyznanie się do winy. Odebrano jej świadczenia z pomocy społecznej. Gmina zdecydowała też, iż kobieta ma oddać świadczenia z ostatniej dekady. W sumie łączne roszczenie wynosi 132 tysiące euro.
Wojna sąsiedzka
Kobieta nie zgadza się z tą decyzją. Wskazuje, że owszem rzadko bywa w domu, bo ma potężne problemy z sąsiadami. Dlatego też boi się tam być i praktyczni tylko tam śpi. Wskazała też, iż gmina nie widzi człowieka i jego historii, a same liczby. Dodała również, że nie jest w stanie oddać tej kwoty. W efekcie czuje presję psychiczną, szkodliwą dla jej zdrowia.
Sąd
Sprawa trafiła więc do sądu. Ten przyznał rację gminie wskazując, iż kobieta wyniosła się z mieszkania, przeprowadziła się, nie mówiąc o tym władzom, przez to uchyliła się od obowiązku informacyjnego. Oddalił też linię obrony kobiety, wskazując, że ta nie poinformowała nikogo o problemach z sąsiadami. Nie ma też na nie dowodów. Holenderka musi więc zapłacić. Ile? Nieco mniej niż podana wyżej suma. Gmina nieco się ugięła. W efekcie kobieta musi zwrócić „tylko” 106 tysięcy euro. Jak więc widać nie warto oszczędzać na wodzie i prądzie, bo finalnie rachunek może być jeszcze wyższy. Najlepiej zaś po prostu nie oszukiwać. Kłamstwa i machlojki prędzej czy później wychodzą na jaw, a wtedy trzeba się zmierzyć z konsekwencjami.
Źródło: AD.nl