Nie do końca nielegalny emigrant

25-letni Holender musiał przymusowo przedłużyć sobie wakacje w Hiszpanii o prawie miesiąc. Wszystko dlatego, iż tamtejsze władze wzięły go za nielegalnego emigranta.

Koszmarne wakacje

Cała wyprawa zaczęła się całkowicie zwyczajnie. 25-letni Karim był na wakacjach w Maroku. Wracając chciał przedostać się na drugą stronę Morza Śródziemnego, wypływając z Melilli. Miasto to jest hiszpańską enklawą w Maroku. Ma status wolnego portu i jest ważnym ośrodkiem rybołówstwa w tym regionie. Problem jednak w tym, że wielu tamtejszych rybaków oprócz połowu dorabia sobie, szmuglując nielegalnych emigrantów do Europy. To zaś sprawia, iż w całym rejonie hiszpańska policja prowadzi wzmożone kontrole mające na celu namierzenie potencjalnych uchodźców i band zajmujących się przemytem.

Na jedną z takich kontroli natknął się właśnie 25-latek. Mężczyzna był dość pewny siebie, ponieważ jest on obywatelem Holandii, a nie chcącym uciec do Europy emigrantem. Problem jednak w tym, że dla tamtejszej policji Holender był właśnie emigrantem, który podszywał się pod turystę. Funkcjonariusze stwierdzili również, że paszport Karima i jego dowód osobisty są fałszywe. Zostały więc one skonfiskowane. Holendra pozostawiono zaś samemu sobie.

 

Koszmarny miesiąc

Holender w zaistniałej sytuacji nie mógł więc opuścić rejonu ani udać się do holenderskiego konsulatu czy ambasady, by potwierdzić swoją  tożsamość. Początkowo sytuacja nie wydawała się tragiczna, miał on bowiem pieniądze i mógł się zameldować w hotelu. Problem jednak w tym, że żaden hotel w Melilli nie chciał go przyjąć, ponieważ do meldunku wymagane są dokumenty.

Wszystko to spowodowało, że przez blisko miesiąc turysta musiał tułać się po mieście, nocując w parkach i na ławkach. W tym czasie został dwukrotnie okradziony. Parę razy również tamtejsza policja przepędzała go za włóczęgostwo i zastraszała. Trafił również do lokalnego aresztu na dwa dni.

 

Światełko nadziei

Światełko nadziei dla 25-letniego turysty pojawiło się kilka dni temu. Wtedy to holendrowi udało się spędzić kilka dni z przebywającym akurat w mieście znajomym burmistrza Arnhem, Ahmedem Marcouchem. Mężczyzna ten nagłośnił sprawę i napisał, że po blisko miesiącu 25 latkowi udało się w końcu odzyskać swój paszport.

 

Nie jest jeszcze wiadomo, kiedy 25-latek wróci do Holandii. Nie wiadomo też, czemu po blisko miesiącu hiszpańska policja nagle oddała dokumenty turyście. Wiele wskazuje na to, że dość mocny nacisk poszedł z samej hiszpańskiej „góry”, ponieważ w sprawie Karima interweniowało holenderski MSZ. Nie wiadomo również, czy 25-latek doczeka się oficjalnych przeprosin od tamtejszej policji i zadość uczynienia za mieszkanie przez blisko miesiąc na ulicy. Wiadomo jednak, że z własnej woli turysta szybko nie wybierze znów Maroka jako celu swoich turystycznych wojaży.