Nie chcąc się spóźnić do fryzjera zabił Polaka

Będzie kolejny proces w sprawie Gino?

18-letniemu Holendrowi ewidentnie nie pasowało to co miał na głowie. Jego fryzura po prostu mu się znudziła. Zdecydował się więc zarezerwować termin u fryzjera, by zrobić sobie nowy image. Niestety nastolatek trochę za późno wyszedł z domu. Nie chcąc się spóźnić, docisnął pedał gazu i w ten sposób kilka chwil później zabił naszego rodaka.

Do fryzjera

Dwa lata temu 18-letni mieszkaniec Rotterdamu walczył z czasem, by zdążyć do fryzjera. Dodał więc gazu. Dzięki koniom pod maską pożyczonego od wujka jaguara miał szansę zdążyć. Mknął więc przez miasto z prędkością 120 kilometrów na godzinę. Gdy na jednym ze skrzyżowań paliło się czerwone światło, zdecydował się je zignorować, w końcu musiał zdążyć. Finalnie nie zdążył. Na skrzyżowaniu spotkał się z prawidłowo jadącym pojazdem naszego rodaka.

 

Wypadek

Nasz rodak, 34-letni mieszkaniec Capellen, jechał zgodnie z przepisami swoją ciemnoszarą skodą. Miał zielone światło, miał więc pierwszeństwo i wolny przejazd przez skrzyżowanie. Polak więc nie zatrzymywał się i wjechał na skrzyżowanie. Sekundę później świadkowie usłyszeli dźwięk bardzo silnego uderzenia i zobaczyli latające w powietrzu szczątki. Ofiara nie miała szans. Boczne uderzenie wprost w drzwi kierowcy sprawiło, iż mężczyzna znad Wisły zginął na miejscu.

 

Proces

W miniony wtorek, obecnie już 20-letni sprawca tej tragedii stanął przed sądem w Rotterdamie. Nastolatek zaraz po wypadku trafił do aresztu na dwa dni, po nich jednak wyszedł na wolność. Prokuratura nie widziała bowiem powodu, by tak młoda osoba miała pozostać w celi.
Podczas procesu, gdy młody mężczyzna zasiadł na ławie oskarżonych, sąd wrócił do sprawy. Sędzia chciał wiedzieć, dlaczego sprawca jechał z prędkością nawet 120 kilometrów na godzinę, gdy dopuszczalne było tylko 50 km/h i nacisnął pedał hamulca dopiero w momencie uderzenia.

 

Późne pomarańczowe

20-latek bronił się, iż wjechał na pomarańczowym świetle. Świadkowie, którzy składali zeznania wcześniej, przeczą jednak temu. Nie mają wątpliwości, iż paliło cię czerwone. Co więcej, dodali, iż bezpośrednio przed skrzyżowaniem kierowca jaguara przyśpieszył.  Zeznania te potwierdziło śledztwo. Gdy 18-latek wjechał na skrzyżowanie, światło czerwone świeciło się już 2,5 sekundy.

Czemu młody człowiek jechał tak szybko? „Czułem, że umiem dobrze prowadzić” - zeznał przed sądem, dodając: „Nie widziałem samochodu. Kiedy zobaczyłem samochód, był to…” – zdania jednak nie skończył. Zrobił to sędzia, mówiąc o śmiertelnym wypadku. Chwilę później oskarżony się załamał, plącząc, wymamrotał: „Nie było warto, nie powinienem był jechać tak szybko”.

 

Do góry nogami

Rodzina zmarłego Polaka brała udział w procesie za pomocą wideokonferencji z Polski. Zeznając wskazali, iż po jego śmierci życie rodziny wywróciło się do góry nogami. Do tej pory nie potrafią poradzić sobie ze stratą.

Kara

Za to co się stało, prokuratura chce dla kierowcy 12 miesięcy więzienia i trzyletniego zakazu prowadzenia pojazdów. Nie był to bowiem zwykły wypadek, a wręcz skrajana lekkomyślność.
Obrońca mężczyzny wskazuje, iż Holender jest już ukarany. Przez traumę po wypadku opuścił rok szkolny, przytył i popadł w długi. Dlatego też chce, by sąd dla 20-latka, który niedługo rozpocznie staż w zakładzie pracy, zrezygnował z kary pozbawienia wolności i nałożył na niego maksymalny wymiar prac społecznych. Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok 3 września.

 

 

 

Źródło:  AD.nl