Nie było żadnego porwania w IJmuiden
W środę na komendę policji w IJmuiden zgłosiła się kobieta w sprawie porwania. Kogo porwano, w teorii ją. W praktyce jednak żadnego porwania nie było, a całe policyjne dochodzenie, jakie śledczy wszczęli po wtorkowych wydarzeniach, mających miejsce na parkingu przy Heerenduinweg, to jedna wielka pomyłka i nieporozumienie.
We wtorek, około godziny 11:50, ludzie zadzwonili pod numer alarmowy, zgłaszając, iż chyba byli przed chwilą świadkami porwania. Przechodnie wiedzieli bowiem coś, co wyglądało na sytuację, w której kobieta nie z własnej woli trafiła do wnętrza samochodu. Auto zaś później odjechało w nieznanym kierunku. Oficerowie natychmiast rozpoczęli śledztwo, licząc iż uda im się namierzyć porywaczy. W takich sprawach każda bowiem minuta ma znaczenie.
Poszukiwania
W efekcie rozpoczęły się poszukiwania srebrnego lub szarego Hyundaia Tucsona, o którym wspominali świadkowie. Auto finalnie udało się odnaleźć, nie doprowadziło to jednak do namierzenia porwanej. We wtorek wieczorem policjantom udało się również namierzyć pustego czarnego Volkswagena Golfa, który wedle śledczych był używany przez porywaczy. W końcu oficerowie zaczęli szukać trzeciego pojazdu, białej osobówki marki Skoda z hiszpańską tablicą rejestracyjną.
Motyw?
Jaki był motyw porwania, tego nie wiadomo. Świadkowie wskazali jedynie, iż to, co się stało, miało nie wyglądać zbyt pokojowo. Porywacze mieli bowiem nawet użyć przemocy. To zaś oznaczałoby, iż zdrowie i życie porwanej może być zagrożone.
Wizyta na komendzie
W środę poszukiwania zostały jednak przerwane, a cała sprawa szybko umorzona. Jak bowiem napisaliśmy na wstępie, na komendę policji zgłosiła się pewna kobieta. Przekazała ona dyżurnemu, iż jego koledzy szukają jej od wczoraj, ponieważ miała ona zostać rzekomo porwana. Zapewniła ona jednak funkcjonariuszy, iż nic takiego się nie stało. Na komendę przyszli również jej znajomi, którzy mieli stać za całym tym uprowadzeniem. Po tym jak policja przesłuchała wszystkich biorących udział w sprawie, przyjęła wyjaśnienia całej grupy i zamknęła sprawę.
Wieczór kawalerski
To nie pierwszy taki przypadek. Swego czasu bardzo modne były „porwania” przyszłego pana młodego na wieczory kawalerskie, czy pani młodej na panieńskie. Gdy jednak później do drzwi nagle łomotali ludzie w mundurach, którzy to nie chcieli się rozbierać w takt muzyki, organizatorom imprezy nie było już do śmiechu. Nie można bowiem zapominać, iż to, co dla znajomych, bliskich może być żartem lub wygłupem, dla przechodniów, ludzi stojących często w większej odległości, może wyglądać zupełnie inaczej.
Źródło: AD.nl