Nasz rodak trafi do celi. Sąd w Holandii nie widzi innego rozwiązania
Niektórzy po prostu nie potrafią sobie ułożyć życia. Nasz rodak od momentu, gdy w 2018 roku przybył do Goes cały czas ma z tym problemy. Ostatnio trafił nawet przed oblicze sprawiedliwości. Dlaczego? Wszystko z racji jego ogromnego zamiłowania do piwa.
25 czerwca przed sądem w Middelburgu stanął nasz rodak. Wymiar sprawiedliwości musiał zmierzyć się z siedmioma czynami zabronionymi, jakich miał dopuścić się Polak. Wśród nich były sprawy kradzieży trzech rowerów elektrycznych w Goes i Kapelle. Oprócz tego zarzucano mu również kradzież pieniędzy ze straganu z owocami w Waarde. Mężczyzna miał także zignorować zakaz sklepowy w Jumbo w Goes. A gdy zaś wszedł do sklepu, mimo iż nie wolno mu było tego robić, to jeszcze wdał się w awanturę z obsługą. Do listy prokuratura dopisała jeszcze dwa przypadki jazdy pod wpływem alkoholu i prowadzenie samochodu bez upoważniających do tego dokumentów.
Co roku
Jak więc widać Polak ma na swoim koncie dość sporo zatargów z prawem. Jak jednak wskazują organy ścigania to tylko mały element jego niechlubnego dorobku. Od momentu, gdy w 2018 roku przybył do Zelandii, średnio raz w roku staje przed obliczem sądu policyjnego.
„Dostajesz wyroki więzienia w zawieszeniu, prace społeczne, grzywny, kurator pracuje nad tobą… To po prostu nie pomaga”, wzdychał nad zachowaniem oskarżonego sędzia podczas wtorkowej rozprawy.
Motyw
Czemu nasz rodak tak się zachowuje? Mężczyzna po trzydziestce przekazał przez swojego tłumacza, że to przez piwo. Potrafi on wypić nawet dwanaście butelek, puszek piwa dziennie. Większość zaś z opisywanych tu przestępstw i wykroczeń popełniał zaś właśnie pod wpływem alkoholu, a też i nie raz z braku pieniędzy na alkohol. Oskarżony zapowiada, jednak iż zamierza się zmienić. Zapisał się i jest na liście oczekujących do kliniki leczenia uzależnień w Emergis.
Praca
Skoro mężczyzna nie ma pieniędzy, to może zacząłby pracować? Jak się okazuje, Polak pracuje. Grzywny, mandaty, stare długi i czynsz sprawiają, że zostaje mu około 200 euro miesięcznie. Do tego dochodzi problem z alkoholem.
Więzienie
Sąd zastanawiał się co z robić z oskarżonym. Wreszcie zapytał go wprost, co oznaczałaby dla niego kara więzienia. „To oznaczałoby, że nie będę już mógł widywać się z moimi dziećmi” – powiedział, dodając: „Jeśli stracę pracę, stracę też mieszkanie. Wtedy też nie będę w stanie spłacić zobowiązań finansowych. Nie skazuj mnie na więzienie, stracę wszystko” – dodał skruszony Polak.
Wyrok
Sąd wysłuchał słów mężczyzny, ale i tak skazał go na 4 miesiące więzienia i 60 godzin prac społecznych. Czemu? Wymiar sprawiedliwości uznał, iż nie ma innego wyjścia. Wcześniejsze wyroki w zawieszeniu nie wywarły żadnego wrażenia na Polaku. Nic sobie z nich nie zrobił. Nie naprostował swojego zachowania. Być może więc teraz w więzieniu zastanowi się nad swoim losem i uda mu się tam wygrać z miłością do piwa. Alkoholu bowiem za kratami nie uświadczy.
Źródło: AD.nl