Napad z bronią w ręku na jubilera w Lelystad

Napad z bronią w ręku na jubilera w Lelystad

Wczoraj doszło do napadu z bronią w ręku na sklep jubilerski w centrum outletowym Batavia Stad, w Lelystad. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie, na szczęście napastnicy nie wykorzystali broni przeciw ludziom i nikt nie został ranny. Złodzieje uciekli.

Do napadu doszło w sobotę o godzinie 11:10. Świadkowie mówią, iż padły strzały.  „Wszyscy nagle zaczęli uciekać. Szybko wbiegliśmy do sklepu, ekspedientka natychmiast zamknęła drzwi” – przekazał reporterom Omroepflevoland jeden z uczestników tych wydarzeń. Policja jednak w żaden sposób nie może tego potwierdzić. „Analizujemy te historie, ale nie udało nam się jeszcze ustalić tego w toku śledztwa”, przekazał rzecznik policji dziennikarzom NU.nl, dodając, iż nic nie wykluczają. Dochodzenie jest po prostu w toku.

 

Opaleni

Świadkowie z całego napadu na jubilera pamiętają, iż nagle pojawiło się dwóch najpewniej młodych ludzi z bronią palną i torbami, ubranych w czarne ubrania, maski zakrywające twarz i nakrycia głowy. Tę informację potwierdza oficjalnie policja, dodając, iż przestępcy mieli „opalony” kolor skóry, co sugerowałoby, iż albo faktycznie korzystali ostatnio z letniej pogody, albo są to ludzie pochodzenia emigranckiego.

Ucieczka

Zakończywszy skok, bandyci odjechali spod centrum outletowego niebieskim samochodem osobowym. W jakim kierunku uciekli, tego nie wiadomo. Po napadzie do centrum przybyło wiele jednostek policji. Oficerowie zaczęli wręcz hurtowo przesłuchiwać świadków tego brutalnego ataku. Stróże prawa liczyli, iż ludzie zapamiętali jakiś szczegół, jakiś drobiazg, który pozwoli rozpoznać sprawców. Analizowany jest również monitoring pod kątem zarówno napastników jak i pojazdu, którym uciekli.

Oprócz działań na ziemi do akcji wysłano również policyjny helikopter. Jego załodze nie udało się jednak namierzyć podejrzanego samochodu.

 

Łup

Co padło łupem złodziei? Czy skok zakończył się sukcesem? Policja nie chce mówić, czy napad się udał, czy złodzieje dostali, to po co przyszli. Milczenie to wynika, jak wskazują, z dobra prowadzonego śledztwa.
Mimo ogromnej ilości służb mundurowych, mimo pracy policyjnych techników na terenie sklepu jubilera, policja nie zdecydowała się na zamknięcie całego kompleksu. Pozostałe lokale dalej funkcjonowały, jak gdyby nic się nie stało.

Źródło:   Nu.nl