Napad z bronią na polski sklep w Rotterdamie

Richard K. nie miał problemów psychicznych

W czwartek wieczorem przestępca z bronią palną (lub czymś, co ją przypominało), wdarł się do polskiego supermarketu znajdującego się przy ulicy Strevelsweg w Rotterdamie. Napastnik, wymachując "gnatem", zagroził personelowi. Nie doszło jednak do najgorszego. Mężczyzna nie strzelił, nikt nie został ranny. Co więcej, złodziej uciekł bez pieniędzy.

Do napadu miało dojść o godzinie 20:45. Pracownicy lokalu z polskimi produktami zgłosili jednak sprawę dopiero około kwadransa później. Co ciekawe nie zrobili tego dzwoniąc pod numer alarmowy. Po prostu zaczepili idący ulicą patrol i opowiedzieli mu o wszystkim, co wydarzyło się w ich sklepie.

 

Nikłe szanse

Jak wskazała policja z racji tego, iż oficerowie otrzymali zawiadomienie dopiero po 15 minutach od zajścia, nie mogli oni natychmiast rozpocząć poszukiwań sprawcy, dzięki czemu złodziej zyskał bardzo dużą przewagę i możliwe, iż nie uda się go dopaść. Dlatego też dalsze śledztwo mające na celu namierzenie sprawcy będzie praktycznie całkowicie oparte na zeznaniach ludzi, kamerach monitoringu i odrobinie szczęścia, które pozwoli stworzyć portret pamięciowy lub rozpoznać mężczyznę.

 

Co stało się w sklepie?

Czemu sprzedawcy zgłosili sprawę przechodzącemu patrolowi, a nie pod numer ratunkowy? Może to wiązać się z tym, iż złodziej groził bronią obsłudze sklepu, ale opuścił lokal bez pieniędzy. Przestępca nie zabrał też alkoholu, papierosów, kawy czy innych drogich przedmiotów, które mogłyby stanowić jego łup. Dlaczego pomimo grożenia bronią rabuś uciekł z pustymi rękami? Tego policja nie zdradza.

 

Funkcjonariusze przekazali jedynie, iż napastnik był ubrany na czarno i miał twarz skrytą pod kapturem. Trudno więc mówić o jakichkolwiek cechach charakterystycznych, które pozwoliłyby na łatwiejsze namierzanie przestępcy. Policja jednak się nie poddaje i przegląda okoliczny monitoring.

 

Sklepy podwyższonego ryzyka?

Może się wydawać, iż polskie sklepy często padają ofiarami złodziei. Owszem, na łamach naszej strony co jakiś czas pojawiają się informacje o podobnych incydentach. Nie zdarzają się one jednak  częściej niż napady na inne sklepiki otwarte późnym wieczorem lub w nocy.

 

 

Źródło:  Ad.nl