Najdziwniejsza, oficjalna „ucieczka” z więzienia

Resocjalizacja w Holandii nie działa?

Każdy w pracy może czasem się pomylić. Jedne pomyłki są większe, inne są mniejsze. Pewien zaś błąd, do którego doszło w Zaanstad sprawił, iż człowiek po prostu zniknął, wręcz zapadł się pod ziemię. Z drugiej strony jednak nie ma czemu się dziwić. Jak to się  mówi „tyle wygrać”. Szczęściarzem był bowiem pewien wiezień.

Gdzie leży Zaanstad i co to za miejscowość? To miasteczko w północno-zachodniej Holandii, a także nazwa jednego  z holenderskich zakładów karnych i to na nim dziś się skupimy. Jak łatwo się domyśleć przebywają tam osadzeni za najróżniejsze przestępstwa. Stan osobowy w tej placówce penitencjarnej wskazuje jednego więźnia na minusie. Czyżby osadzony uciekł? Faktycznie opuścił on mury więzienia. Nie była to jednak ucieczka, a oficjalne wyjście przez główną bramę. Jak to się stało mimo, iż miał on jeszcze do odsiadki 401 dni? Doszło do błędu w dokumentacji, przez co skazanego wypuszczono o ponad rok za wcześnie.

 

Prezent na święta

Dla osadzonego był to swoisty prezent świąteczny. 21 grudnia 2023 roku po przeliczeniu długości wyroku, jaki miał do odsiadki osadzony stwierdzono, iż może on wyjść na wolność. Więzień zapewne nieco zdziwiony wykorzystał nadarzającą się okazję. Nikt normalny, kiedy służby więzienne mówią, iż jest wolny, nie będzie się upierać, że ma jeszcze ponad rok kary. Mężczyzna zabrał wszystkie swoje rzeczy i tyle go widziano.

 

Zbieg

Po pewnym czasie władze zakładu karnego zorientowały się, iż doszło do błędu. Rzecznik prasowy służby więziennej wskazał, iż to, co się stało było: „spowodowane błędem ludzkim w połączeniu z ograniczeniami systemu informatycznego”. Kiedy to ogłoszono? Dzień, tydzień tym jak więzień znalazł się po złej stronie murów? Informacja ta oficjalnie pojawiła się dopiero 7 lutego.

Poszukiwania

W efekcie, jak wskazuje służba więzienna i prokuratura, mężczyzna musi wrócić do zakładu karnego, by odbyć pozostałą część kary. Szczęściarza wezwano w sprawie wyjaśnienia tej kwestii. Ten jednak się nie stawił. Były osadzony po prostu zniknął, nikt nie wie, gdzie on się znajduje. Dlatego też do jego wyśledzenia ściągnięto przeszkolony zespół policji, który jest wyspecjalizowany w tropieniu zbiegów. Pytanie jednak, czy człowiek ten jest zbiegiem i czy można go ścigać listem gończym w momencie, w którym został on oficjalnie zwolniony z więzienia? Fakt, stało się to przez pomyłkę, błąd ten jednak nie był przecież spowodowany przez osadzonego. Sprawa więc nie jest tak prosta jak mogłoby się wydawać.

 

Niebezpieczeństwo?

Czy poszukiwany jest niebezpieczny? Służby penitencjarne nie chcą nic mówić o personaliach „zbiega z przypadku”, zapewniają jednak, iż człowiek ten nie jest niebezpieczny.

 

 

Źródło:  Nu.nl