Na haczyk w Amersfoort czyli mała wielka zmiana

Na haczyk w Amersfoort czyli mała wielka zmiana

 

Holandia to kraj tysiąca kanałów, rzek, jezior i stawów. Nie powinno więc nikogo dziwić, iż wędkarstwo jest tam popularnym hobby. Przez lata w całym kraju były mniej więcej te same przepisy, aż to teraz. Władze Amersfoort zafundowały bowiem wędkarzom małe trzęsienie ziemi.

Na czym owo trzęsienie ziemi w wędkarskim świecie polega? Samorządowcy z Amersfoort jako pierwsi w Holandii wprowadzili zakaz połowu haczykami z zadziorem. Oprócz tego zakazano również wykorzystywania ciężarków ołowianych o wadze powyżej 15 gramów. Wszystkie te ustalenia powstały nie w głowie samych urzędników, ale w porozumieniu ze zrzeszającym ponad trzy tysiące członków tamtejszym klubem wędkarskim. Co mają dać te zmiany wprowadzone od przyszłego roku. Po pierwsze chodzi o dobro ryb, po drugie o dbanie o środowisko.

 

Zadzior

Dla kogoś, kto nigdy nie łowił ryb lub nie miał haczyka w ręce, należą się zapewne krótkie wyjaśnienia. Zadzior na haczyku to faktycznie zadzior skierowany w stronę przeciwną do ostrza-czubka haku. Po co on tam jest. Po to by ryba nie ześlizgnęła się z haczyka, sprawia (upraszczając), iż ryba po prostu go nie wypluje. Zadzior blokuje bowiem cofnięcie haka. Dzięki temu wędkarzowi jest dużo łatwiej doholować zdobycz na brzeg, drugiej jednak strony zadzior nadmiernie ją kaleczy.

Do wody

To być może nie miałoby większego znaczenia jeszcze 30 lat temu, gdy wyciągnięta ryba szybko trafiała na patelnie. Obecnie wielu wędkarzy łowi dla samego łownia i wypuszcza po zważeniu wyciągnięte okazy. W tej sytuacji zadzior na haczyku zwiększa tylko cierpienie ryby, dlatego też władze zdecydowały się go zakazać. „Wędkarstwo ma ogromny wpływ na dobrostan ryb. Zadziory powodują cierpienie zwierząt i dobrze, że stowarzyszenie chce temu zapobiec” – mówi dziennikarzom Nu.nl radny Johnas van Lammeren.

 

Ołów

Z racji na dobrostan ryb, jak i pozostałej fauny i flory w wodach Amersfoort zakazano również używania dużej ilości ołowianych ciężarków. Czemu? Te czasem nieumiejętnie założone spadają lub są zrywane razem z żyłką i zostają w wodzie. Ołów zaś jak wiadomo jest trujący, więc władze gminy nie chcą, by pojawiał się w rzece. Obojętnie, czy mowa tu o ściekach, czy o sprzęcie wędkarskim.

 

Źródło:  Nu.nl