Mocno popieprzona impreza w Amsterdamie
W sobotnią noc, podczas występu Martina Garrixa, w Amsterdam Dance Event (ADE) w RAI doszło do bardzo nieprzyjemnego incydentu. Około 130 imprezowiczów poczuło się niedobrze, zaczęli się dusić, paliło ich gardło i skóra twarzy. Łzawiły oczy. Na miejsce musiano wezwać pogotowie.
Amsterdam Dance Event (ADE) w RAI to jedna z bardziej znanych imprez muzycznych w Holandii. Przyciąga ona co roku wielu uczestników, pragnących pobawić się przy muzyce najlepszych DJ. Tak miało być i tym razem. Holenderski DJ Martin Garrix podczas eventu miał dać dwa koncerty w RAI, które szybko uzyskały pełne obłożenie chętnych. Podczas imprezy w nocy z 19 na 20 października stało się jednak coś dziwnego.
Ucieczka
Świadkowie mówią, że w pewnym momencie zobaczyli ludzi, którzy dość szybko opuszczają teren imprezy. Niektórzy byli spanikowani, inni ledwo dyszeli, jeszcze inni płakali. Wielu bawiących się ludzi patrzyło na to ze zdziwieniem, sami jednak chwilę później również zaczęli kierować się do wyjścia. Wszystko dlatego, że poczuli ostre pieczenie w gardle i wręcz palenie w oczach. Podczas ewakuacji ktoś parę razy miał krzyczeć, iż rozpylono gaz. Na szczęście wiadomoś ta nie spowodowała wybuchu paniki i obyło się bez ofiar wzajemnego tratowania się, tak częstych podczas ucieczki spanikowanego tłumu.
Gaz
Gdy na miejscu pojawiło się pogotowie, służby bardzo szybko zdały sobie sprawę z tego co zaszło podczas imprezy. Ktoś musiał najprawdopodobniej rozpylić w tłumie gaz pieprzowy lub inną formę gazu łzawiącego. Wszystkie bowiem objawy doskonale pasowały do tego środka obrony własnej. Pogotowie i prowadzący dochodzenie policjanci mówią o około 130 osobach pokrzywdzonych. Dokładna jednak ilość ofiar nie jest znana. Wiele zależało bowiem od miejsca, w którym uczestnicy zabawy się znajdowali. Niektórzy, będący najbliżej miejsca użycia gazu, odczuwali duszności, łzawienie i problemy ze wzrokiem. Inni będący dalej poczuli delikatnie palenie w gardle i oczach, co było na tyle małym dyskomfortem, iż nie zgłaszali się na pogotowie. Funkcjonariusze proszą jednak wszystkie ofiary, niezależne od stanu, w jakim się znaleźli o zgłoszenie się na policję w celu sporządzenia raportu. Może on bowiem pomóc w znalezieniu miejsca wypuszczenia gazu, a co za tym idzie w zidentyfikowaniu sprawcy.
Historia lubi się powtarzać
Podobne wydarzenie miało miejsce również rok temu podczas występu Martina Garrixa. Incydenty tego typu, ale na mniejszą skalę, odnotowano również na innych imprezach ADE. Policjanci podejrzewali wtedy, iż działanie to jest robotą kieszonkowców. Wszystko dlatego, że rozpylenie gazu prowadzi do ewakuacji. Ta zaś oznacza tłok, ścisk i przepychanki, czyli to, co złodzieje uwielbiają najbardziej.
Za tegoroczne, jak i zeszłoroczne wydarzenia, przepraszają organizatorzy. Twórcy eventu zapewniają również, że robią wszystko by zapobiec tego typu sytuacjom. Każdy wchodzący na imprezę jest dokładnie przeszukiwany. Sprawdzane są zarówno jego ubrania, jak i wnoszone torby. Często jednak małej buteleczki gazu nie udaje się znaleźć, tym bardziej, iż niektórzy dla niepoznaki mogą maskować je, upodabniając np. do inhalatorów dla astmatyków.
Gaz pieprzowy w Holandii podobnie jak np. kastety czy pałki teleskopowe jest zakazany.