Miłość i śmierć – ostatnie chwile Jarka z Nijmegen

Wroga architektura dla bezdomnych powinna być zabroniona w Holandii

 O sprawie 53-letniego Jarka, polskiego bezdomnego zamordowanego w Nijmegen, pisaliśmy już kilkukrotnie. Wracamy jednak do sprawy, bo wiele wskazuje, iż policji udało się ustalić motyw zabójstwa. Włóczęga zginął z powodu z powodu romansu z pewną kobietą.

rozliczenie podatku z Holandii

Latem rok temu, przy drodze Nieuwe Ubbergseweg w Nijmegen znajdował się prowizoryczny obóz namiotowy stworzony przez bezdomnych włóczęgów. Ten „camping” zamieszkiwał między innymi 53-letni Jarek. Pewnego dnia jednak jego ciało znaleziono w namiocie. Na miejsce ściągnięto policję. Ustalenia policyjnych techników wykazywały ponad wszelką wątpliwość, iż Polaka uduszono. Włóczęga padł więc ofiarą osób trzecich. Kto mógł chcieć jednak śmierci człowieka, który pomimo swojej bezdomności, robił naprawdę wiele dobrego dla lokalnej społeczności. Mężczyzna współpracował między innymi z Stichting Dagloon, organizacją zatrudniającą bezdomnych. Za zarobione pieniądze pomagał innym poszkodowanym przez los. Był opiekunem, swoistym mentorem dla tych, którzy nagle stracili wszystko. Niósł nadzieję innym. To jednak nie uchroniło go przed zabójcą, który 20 lipca ubiegłego roku odebrał mu życie.

 

Podejrzany włóczęga

Według niderlandzkiej prokuratury odpowiedzialnym za śmierć Jarka jest inny włóczęga, Adrian W. 33-latek podobnie jak ofiara pochodzi z Polski. Mężczyzna ten na niedawnej rozprawie mającej miejsce 29 listopada potwierdził, iż walczył z ofiarą. Powodem tego starcia miała być kobieta, która dla obydwu odgrywała szczególną rolę. Kim była wspomniana przez oskarżonego Mariola i jakie znaczenie miała w całej sprawie?

Miłosny trójkąt

Zeznania wskazują, że Jarek, Mariola i Adrian żyli w trójkącie. Tzn., to kobieta w nim żyła, bo 53-latek nic o tym nie wiedział. Jego ukochana miała spotykać się zarówno z nim jak i z młodszym mężczyzną. Mariola miała pojechać i podróżować po Holandii z ofiarą, ale miłości szukała także właśnie u Adriana. Jak mówi obrończyni oskarżonego, gdy ofiara dowiedziała się, iż ktoś przyprawia jej "rogi", poszła do Adriana. W ten sposób zaczęła się awantura, która miała swój tragiczny finał.

Młodszy włóczęga nie zabił?

Linia obrony wskazuje, iż starcie mężczyzn było brutalne, ale nie zakończyło się tragicznie. 33-latek miał uderzyć i skopać starszego oponenta. Niemniej jednak nie przyczynił się do jego śmierci. Nie chce słyszeć o żadnym uduszeniu. Mówi, iż po tym jak „zlał” Jarka, zostawił go w namiocie. Wtedy zaś miała przyjść do niego Mariola. Kobieta jak zeznał oskarżony, miała na nim usiąść. Ona była więc ostania, zdaniem oskarżonego, która widziała ofiarę żywą. Włóczęga więc wskazuje między słowami, iż to właśnie kobieta ma odpowiadać za śmierć Polaka.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie

Prokuratura uważa, iż winnym w tej sprawie jest jednak mężczyzna. Między innymi dlatego, iż to jego odciski palców znaleziono na szyi martwego. Sąd jednak nie chce kończyć sprawy. Wszystkie strony chcą bowiem przesłuchać ową Mariolę. Kobieta jednak zniknęła. Przez długi czas nie można jej było znaleźć. W końcu jednak namierzono ją w Belgii. Tamtejszy sąd nie chce jej jednak zwolnić, ponieważ zatrzymano ją za brutalne przestępstwo. Miną więc miesiące, zanim kobietę uda się przewieźć do Holandii i przesłuchać. Do tego czasu cała sprawa jest w zawieszeniu.