Migranci zarobowi wyrzuceni z klasztoru w Valkenburgu

Migranci wyrzuceni z klasztoru w Valkenburgu

10-osobowa grupa migrantów została wyrzucona z zabudowań zrujnowanego klasztoru w Valkenburgu. Ludzie ci jednak nie przyjechali tam się modlić. Przybyli do Holandii, by zarobić na lepsze jutro. Po wizycie inspekcji pracy stracili jednak dach nad głową, ponieważ warunki, w których mieszkali, uwłaczały ludzkiej godności. To jednak nie był jedyny problem z ową dziesiątką, w której był też nasz rodak.

W minioną środę Inspekcja Pracy przyjrzała się zgłoszeniu, jakie wystosowali do niej samorządowcy gminy Valkenburg aan de Geul. Urzędnicy wskazywali, iż w byłym klasztorze, w trudnych warunkach mieszkają pracownicy migrujący. Gdy inspektorzy dotarli na miejsce, nie mogli uwierzyć własnym oczom. „Trudne warunki” to było bowiem mało powiedziane. Ludzie mieszkali w poklasztornych zabudowaniach Boslust bez ogrzewania. W budynku były wybite okna i hulał w nim wiatr. Dla całej grupy był tylko prowizoryczny węzeł sanitarny i jedna płyta grzewcza jako kuchnia. Obszar wokół budynku był bardzo zaśmiecony i zaniedbany. W efekcie Inspektorzy stwierdzili, iż ludzie nie mogą tam mieszkać.

 

Wizy

W efekcie dziesięciu migrantów z Białorusi, Mołdawii i Polski znalazło się na bruku. Szybko jednak stało się jasne, iż chwilowa bezdomność to ich najmniejszy problem. Okazało się, iż obywatele Białorusi i Mołdawii mieli polskie wizy. Dokumenty te nie uprawniały jednak do pracy w Holandii. To zaś oznaczało, iż ludzie ci pracowali w Niderlandach nielegalnie, a inspektorzy zaczęli podejrzewać, iż mają do czynienia z wykorzystywaniem pracowników i XXI wiecznym obozem pracy.

 

Wyzysk

Podejrzenia te potwierdzały również informacje dotyczące wypłat, jakie otrzymywali. Zarabiali oni 800 euro tygodniowo. Na pieszy rzut oka nie jest to mało. Problem jednak w tym, pracowali ponad 60 godzin tygodniowo. Przez co Inspektorat wskazuje, iż mogła zostać naruszona w tym przypadku ustawa dotycząca pracy minimalnej i czasie pracy.

 

Praca groźna dla życia

Pracownicy nie tylko mieszkali w zrujnowanym klasztorze. Ich zadanie polegało na jego remoncie. Remont ten, jak wynikało z analizy przeprowadzonej przez Inspekcje Pracy, mógł zagrażać życiu i zdrowiu pracowników. Okazało się, że zatrudnieni tam na czarno ludzie byli narażeni na rakotwórcze działanie azbestu. Rusztowania przy budynku, na którym działali, było zaś wyjątkowo niebezpieczne dla poruszających się po nim. W efekcie prace natychmiast wstrzymano.

 

Co dalej?

Co teraz stanie się z pracownikami migrującymi? Nasz rodak, jako obywatel EU będzie mógł poszukać sobie innego zatrudnienia. Przybysze z Mołdawii i Białorusi mają jednak dużo większy problem. Nie mogą oni bowiem podjąć pracy w Holandii. Osoby te nie są w Holandii nielegalnie, nie zostaną więc raczej deportowani. Nie będą mogli jednak podjąć zatrudnienia, więc najprawdopodobniej będą musieli wrócić do ojczyzny praktycznie z niczym.

 

Źródło:  AD.nl