Mieli wracać do Polski, rozbili się na drzewie

Mieli wracać do Polski, rozbili się na drzewie

To był tragiczny wypadek. Przy Bommelsestraat w Ophemert, 6 maja ubiegłego roku samochód wypadł z drogi i z ogromną siłą uderzył w drzewo. 27-letnia Polka siedząca na siedzeniu pasażera zginęła na miejscu. Mężczyzna, który prowadził pojazd, był pod wpływem alkoholu. W tym tygodniu stanął przed sądem. Co mu grozi?

„Zaczął jechać coraz szybciej, krzyczeliśmy i przeklinaliśmy go, ale on nie słuchał” – powiedział jeden z dwóch mężczyzn, którzy jechali tym pojazdem, siedząc na tylnej kanapie. Prosili go, by zwolnił. Ten jednak tego nie zrobił. Dlaczego? Być może chciał zaimponować siedzącej obok niego pasażerce, być może swoje zrobił alkohol, który włączył u niego poczucie, iż jest bogiem za kierownicą. To jednak nie miało znaczenia, koniec był taki sam – na drzewie.

 

Wypadek

Gdy pojazd uderzył w drzewo, poruszał się z prędkością 120 kilometrów na godzinę, na odcinku gdzie dozwolonych było tylko 80km/h. Na skutek wypadku ranni zostali też ci, którzy prosili o bezpieczną jazdę. Jeden z nich miał zapadnięte płuco. Drugi złamane trzy kręgi, żebro i kostkę.

 

Powrót do kraju

Cała czwórka była na firmowym grillu i powoli szykowała się do powrotu do Polski. Wracając z imprezy odwiedzili jeszcze coffee shop, aby zapalić ostatniego jointa przed wyjazdem z Holandii. Gdy jechali do sklepu, wszystko było dobrze, nic nie zwiastowało, że stanie się coś złego. Kłopoty zaczęły się jednak chwilę później

„W drodze powrotnej wjechał w zły zjazd, a potem zaczął coraz bardziej gwałtownie skręcać i wchodzić w zakręty z dużą prędkością. Driftował przez rondo, a prędkościomierz pokazywał 100 km/h. Chcieliśmy, żeby jechał normalnie. On jednak twierdził, że wszystko jest w porządku i że jest dobrym kierowcą” – zeznał jeden ze wspomnianych wyżej mężczyzn. W końcu kierowca przecenił swoje umiejętności i doszło do wypadku.

Proces

Prokurator podczas procesu mówił, iż była to „skrajnie nieostrożna jazda”, która jest dużo bardziej surowo karana niż „zwykła” nieostrożna jazda (tak holenderskie prawo ma poziomy nieostrożności). Dlatego też oskarżyciel chce dla obecnie 29-letniego mężczyzny kary 4 lat pozbawienia wolności i zakazu prowadzenia pojazdów na lat 5.

 

Linia obrony

Obrońca uważa, iż taka kara jest zdecydowanie za wysoka. Wskazuje, iż prędkościomierz mógł w samochodzie nie działać, dlatego wskazywał aż 120km/h. Owa usterka miała wynikać z innego czynnika. Policja bowiem nie potwierdziła tej szybkości w badaniach. Poza tym pasażerowie oskarżonego byli pod wpływem marihuany. Ta zaś mogła im wypaczyć rzeczywistość. Być może inaczej odczuwać prędkość, panikować z powodu wyolbrzymienia sobie niektórych rzeczy.
Dlatego też zaapelował do sądu o łagodniejszy wymiar kary, ponieważ jego klient karę już ponosi: „Musi także żyć z faktem, że w wyniku tego wypadku jego dziewczyna już nie żyje”, Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok 18 grudnia.

Źródło:  AD.nl