Mężczyzna głoduje przed wejście do IND

Mężczyzna głoduje przed wejście do IND

Przed budynkiem Służby Imigracji i Naturalizacji (IND) w Hadze rozbity jest mały namiot plażowy. Nie mieszka w nim jednak żaden bezdomny. Żaden zdesperowany uchodźca ubiegający się o azyl. Od tygodnia koczuje tam 79-letni Eduard Disch z Maastricht, były dyrektor schroniska dla bezdomnych. Prowadzi on głodówkę, by zapobiec deportacji dzieci, które nie dostały azylu w Holandii.

„Pozostanę tu do czasu, aż ministerstwo wyśle jasny sygnał o ich losie” - mówi głodujący mężczyzna. Mimo sędziwego wieku nie zamierza się cofnąć, walcząc o los ludzi, o których mało kto chce mówić.

 

Ariana

Protest 79-latka to efekt nakazu deportacji 13-letniej Ariany, która miała wrócić wraz ze swoją rodziną do Uzbekistanu. Dziewczyna nie zna bowiem innego świata poza Holandią. Przybyła do krainy tulipanów gdy miała 3 lata i żyła w niej przez dziesięć. Tu ma znajomych, przyjaciół. Język niderlandzki i kulturę Holandii zna lepiej niż te ze swojej ojczyzny. Z Uzbekistanem nic jej nie łączy, ale mimo to nakazano jej wsiąść do samolotu i opuścić kraj.

 

Protest

Ta bezduszna decyzja urzędników IND, która na szczęście została wstrzymana przez sąd, poruszyła Eduarda tak mocno, że postanowił działać. Rozbił więc mały obóz przed gmachem IND w Hadze i rozpoczął głodówkę. „Pomyślałem: muszę coś zrobić. Ogłaszając strajk głodowy, chcę wysłać ministerstwu jasny sygnał, że tych dzieci nie należy po prostu odsyłać do nieznanego im kraju” – powiedział dziennikarzom AD.

 

Koszmar

79-latek mówi o koszmarze dla Ariany i wielu innych dzieci, które zdążyły się już „zakorzenić” w Holandii, wejść w to społeczeństwo. Teraz jednak grozi im zerwanie więzi rówieśniczych i kulturowych, wywózka do państwa, którego całkowicie nie znają. Taki los w Niderlandach, jak wynika z szacunków Defense for Children, może czekać około 300 dzieci.

Małe ofiary

Jak wskazuje emeryt, prawo w tej kwestii jest wyjątkowo nieludzkie, zwłaszcza dla najmniejszych. Procedury azylowe mogą trwać latami. W efekcie dzieci potrafią się zaaklimatyzować. Nagle zaś dowiadują się, że muszą wyjechać, wrócić do kraju gdzie toaleta z bieżącą wodą to luksus. Jak wskazuje głodujący, rozumie on przepisy dotyczące nakazu powrotu do kraju i deportacji. Tego typu akty prawne muszą istnieć. Nie podoba mu się jednak forma tego prawa, w tym uwięzienie ludzi do czasu deportacji.

„Mi chodzi o człowieczeństwo. Te dzieci znają Holandię jako swój dom. Zmuszanie ich do wstania wcześnie rano z łóżka, a następnie zamykanie ich w ośrodku deportacyjnym, jest nieludzkie, aspołeczne i może być przyczyną wielu traum”. 79-latek wskazuje tu, iż maluch, który nie za bardzo rozumie, co się dzieje, nagle trafia do zakładu zamkniętego, z którego jest później wywożony wraz z rodzicami i wyrzucany z kraju, który stał się dla niego ojczyzną. Taki młody człowiek często nawet nie wie, iż pochodzi z jakiegoś innego miejsca na świecie.

 

2019 rok

Dlatego Dish chce, by można było ułaskawiać małe dzieci żyjące w Holandii powyżej 5 lat. Tak by nie obowiązywał ich nakaz ekstradycji. Takie przepisy istniały w Holandii do 2019 roku i 79-latek chciałby, aby znów wróciły. Mężczyzna jest zmobilizowany i zamierza obozować i głodować przed budynkiem IND tak długo jak to będzie konieczne.

 

Nie ich rola

Jak do sprawy podchodzi IND? Oni bezsilnie rozkładają ręce. Wskazują, iż mężczyzna może protestować, ale dla nich to nic nie zmieni. Nie chodzi tu jednak o złą wolę, ale o to, iż oni są organem wykonawczym, a nie ustawodawczym. Nie tworzą prawa. 79-latek rozbił więc swój obóz w złym miejscu.

 

Źródło:  AD.nl