Max musi chodzić wcześniej spać

Max musi chodzić wcześniej spać

Ostatnio Max Verstappen nie ma łatwego życia. Konkurencja dogoniła Red Bulla i holenderski kierowca przestał być już klasą samą dla siebie. Niepowodzenia zaczynają też odciskać piętno na 26-latku. Widać to było podczas wyścigu na Węgrzech, gdzie GP nie szło po myśli mistrza świata, co było słychać w bardzo dużej ilości przekleństw. Team postanowił więc coś z tym zrobić i nakazał kierowcy wczesne chodzenie spać. Maxowi nie wolno już się ścigać wirtualnie w symulatorach po nocach. Holenderscy kibice zaś zastanawiają się, czy ma to być walka ze zmęczeniem młodego kierowcy, czy też kara za jego wypowiedzi.

Węgry

W ubiegły weekend da Węgrzech dominował McLaren. Red Bull dzięki Maxowi zajął dopiero piąte miejsce. Obecny mistrz świata byłby może wyżej w klasyfikacji generalnej, ale przestrzelił zakręt i zderzył się z Lewisem Hamiltonem. Wyglądało to tak, jakby Holender po prostu się zdrzemnął i zapomniał, że trzeba zahamować przed zakrętem. Widzowie i komentatorzy zauważali również, że Max był wyraźnie bez humoru. W historii F1 jego jazda na Węgrzech zapisze się tym, iż organizator transmisji musiał cenzurować jego wypowiedzi, tak że te brzmiały bardziej jak alfabet Morse’a, a nie rozmowa kierowcy ze swoim mechanikiem.

 

Pytania

Pojawiły się więc pytanie skąd taki spadek formy kierowcy i taka duża irytacja. Verstappen zachowywał się tak jak ktoś niewyspany i marudny. Jak się szybko okazało, coś w tym mogło być. Mistrz świata F1 nie ściga się tylko w swoim bolidzie, hobbystycznie bierze udział w wyścigach 24-godzinnych. Nie robi tego jednak w rzeczywistości a wirtualnie, zasiadając przed komputerem do jednego z wyścigowych tytułów. Dzień zaś przed startem do GP Węgier mistrz miał zarwać właśnie nockę, grając z innymi ludźmi przez internet.

 

Tłumaczenia

Pojawiły się więc medialne spekulacje, te jednak starał się uciąć Helmut Marko, z Red Bulla. Wskazał, iż Max od dłuższego czasu tak spędza swój wolny czas. Wirtualne wyścigi często pokrywają się z tygodniami kiedy zasiada on za kierownicą własnego bolidu. Wielokrotnie więc kładł się późno spać, a na następny dzień wygrywał wyścig. „Dla niego ten wieczór (przed GP Węgier - red.) był zwyczajny. Musiał po prostu pojechać trochę dłużej, bo w ostatniej chwili odpadł jego kolega z wirtualnej drużyny. Ale Verstappen również spał tej nocy siedem godzin” – powiedział Marko.

Do łóżka

Wszystko więc niby jest ok. Pojawił się jednak kolejny komunikat. Jak przekazał Red Bull, Max ma zacząć chodzić wcześniej spać. „Uzgodniliśmy, że w przyszłości nie będzie on brał udziału w wyścigach symulacyjnych o tak późnej porze” – powiedziała holenderskim dziennikarzom austriacka stajnia, dodając, że: „Zgadzamy się, że Max nie może już tak długo nie spać”.
Wypowiedź ta może nieco dziwić. Wynika z niej bowiem, że zespołowi z jednej strony granie po nocach Verstappena nie sprawia problemu. Z drugiej jednak ma on z tym skończyć, bo to odbija się na jego prawdziwej jeździe na torze. Gdzie więc tu jest prawda?

 

Między wierszami

Jak więc to rozumieć? Między wierszami można wyczytać tu dwie sprawy. Pierwsza to to, iż Red Bull chce trochę utemperować swoją gwiazdę, ponieważ ta ostatnio zapomniała, że to sport zespołowy i zaczęła uważać, że wszystko wie najlepiej. Po drugie team nie dysponuje już tak dobrym bolidem jak na początku sezonu. Max już nie dowozi pierwszych miejsc tak często jak kiedyś. Dlatego też nie można pozwolić, by wsiadał do bolidu nie będąc w 100% wypoczęty. Kiedyś bowiem braki kierowcy nadrabiał bolid. Teraz wszystko zaczęło zależeć od osoby za kierownicą.

 

Źródło: AD.nl