Matka z zespołem Münchhausena zamordowała swoje dziecko
Sad skazał Jolande M., matkę 11-letniego chłopca na piętnaście lat pozbawienia wolności. Jest to kara za zamordowanie swojego dziecka. Kobieta jak się okazało, praktycznie nie miała się jak bronić. Wszystko, co zrobiła, zostało bowiem nagrane przez ukrytą kamerę w pokoju nastolatka.
Na wspomnianym nagraniu widać jak matka podaje chłopcu leki. Robiła to, mimo iż jej syn płakał, krzyczał i w spazmach kilkukrotnie tracił i odzyskiwał przytomność. Gdy stracił ją na stałe, kobieta po prostu wyszła z pokoju. Dziecko nad ranem znalazł ojczym. Chłopiec leżał martwy na łóżku.
Koktajl
Sekcja zwłok wykazała, iż chłopczyk, który zmarł w lutym 2020, odszedł z powodu śmiertelnego koktajlu leków przeciwbólowych, środków nasennych i antydepresantów. Wszystkie te leki były w domu kobiety, ponieważ lekarz to właśnie jej je przepisał.
Obrona
Jolanda M. broniła się tym, iż jej syn musiał sam wziąć te leki, były one bowiem łatwo dostępne. Co z materiałem na nagraniu? Wskazywała, iż na tym filmie poddawała dziecku tylko paracetamol. Prokuratura i sąd w to nie wierzyli.
Kolejnym argumentem świadczącym na niekorzyść kobiety były relacje psychologów. Ci stwierdzili, że cierpi ona na zespół Münchhausena. Jest to choroba psychiczna, w której podtruwa się dziecko, by móc się nim opiekować oraz zwracać na siebie uwagę, wywoływać współczucie, a zarazem uznanie. W świetle prawa nie jest to jednak nic innego jak znęcanie się nad dzieckiem.
Za syndromem tym świadczą również rozmowy matki z lekarzami chłopca. Kobieta wmawiała im, że jej syn jest bardzo chory i wymaga łóżka szpitalnego. Podczas procesu wyszło jednak na jaw, iż był on zdrowym, pełnym życia 11-latkiem.
Pierwsza instancja
Za to co zrobiła kobieta, prokurator domagał się 12 lat więzienia i TBS. Sąd zgodził się na proponowaną odsiadkę, jednak nie zdecydował się na leczenie. Kobieta nie ma innych dzieci, więc ponowienie takich działań jest raczej niemożliwe. Znalazła się jednak ona pod nadzorem psychiatrycznym.
Strony odwołały się od tego wyroku.
Apelacja
Sąd apelacyjny po rozpoznaniu sprawy również nie zgodził się na TBS. Wydał jednak wyrok w wysokości 15-lat więzienia. Skąd ta zmiana. Uznał, iż to, co zrobiła kobieta, nie było nieumyślnym spowodowaniem śmierci, a przemyślanym czynem, dokonanym z premedytacją, czyli morderstwem. Wszystko dzięki wspomnianej kamerze. Sędzia prowadzący sprawę uznał, iż kobieta podawała dziecku leki kilkukrotnie, nie przerwała, mimo iż jego stan się pogarszał. A mogła to wtedy zrobić. Nie wezwała też pogotowia, gdy jej syn stracił przytomność. Takie zaniechania nie są przypadkowe.
Wyrok jest prawomocny. To zaś oznacza, iż kobieta najbliższe kilkanaście lat spędzi za kratami.
Źródło: Nu.nl