Masowe ofiary niemieckiej superbroni

Masowe ofiary niemieckiej superbroni

Niemiecka "superbroń" wykorzystana w przygranicznym mieście Bocholt dziesiątkowała Holendrów i Niemców. Była tak skuteczna, miała na swoim koncie tyle „ofiar”, iż stała się problematyczna dla jej użytkowników. W efekcie lokalne władze postanowiły zrezygnować z używania sprzętu, który zdobył już przydomek „Super-Blitzer”.

Blitz

Blitz, taką historyczną nazwę miała seria niemieckich nalotów na Wielką Brytanię mających miejsce od 7 września  1940 roku do 11 maja 1941 roku. Bombardowania te doprowadziły do ogromnych strat na Wyspach Brytyjskich. Czy „Super-Blitzer” ma coś wspólnego z nimi oprócz członu nazwy? Tak, powodował on również potężne spustoszenie, tyle że w portfelach swoich ofiar. Blitz, czyli z niemieckiego, błyskawica, błysk tu zaś można to przetłumaczyć jako błyskacz - mobilny fotoradar postawiony we wspomnianej na wstępie miejscowości. Sprzęt ten okazał się nad wyraz skuteczny.

 

Tysiące ofiar

W 2023 roku sprzęt ten odnotował 12 tysięcy wykroczeń związanych z przekroczeniem prędkości. Było ich więc dwa razy tyle, co w 2022 roku. To jednak nie wszystko. Opłaty za te „sesje zdjęciowe” wyniosły 460 tysięcy euro. Co jest kwotą ponad trzykrotnie wyższą od tej, jaką samorząd inkasował za tego typu mandaty w 2020 roku.

 

Zatkani

Niemcy są znani ze swojej skrupulatności. Nie chcieli więc przepuścić żadnemu Niemcowi lub Holendrowi, który padł ofiarą fotoradaru. Ilość jednak kar doprowadziła do tego, że służby zajmujące się tym nie były w stanie podołać zadaniu. Samorząd musiał więc zatrudnić dodatkowych pracowników, tylko po to by obsługiwały „klientów” urządzenia. To jednak również nie pomagało. Galeria ukaranych do przeprocesowania ciągle rosła. W efekcie władze zdecydowały się na pewien czas wyłączyć urządzenie. Tak, by ludzie mogli nadgonić zaległości.

Droga inwestycja

Fotoradar był drogą inwestycją dla samorządu. Kosztował on bowiem 280 tysięcy euro. Skąd taka cena? Działa on w dwie strony, może monitorować oba kierunki jazdy jednocześnie. Jest więc dwa razy bardziej skuteczny od klasycznych urządzeń. Gdyby tego było mało, stworzony został na specjalnej przyczepie, dzięki czemu jest mobilny. Zmiany jego ustawienia pozwalają więc zaś na zaskakiwanie kierowców i uniknięcie sytuacji, w której zmotoryzowani przyzwyczajeni do jednej lokalizacji po prostu zwalniali w danym miejscu.

 

Koniec tego dobrego

Sprzęt ten przez dłuższy czas był wyłączony. Jak jednak podali Niemcy, w tym tygodniu urządzanie wróciło do służby. Jeśli więc będą przejeżdżać Państwo przez Bocholt doradzamy przestrzeganie ograniczeń prędkości. Co ważnie nie dotyczy to tylko naszych rodaków mieszkających na stałe w Holandii. Jeśli bowiem Niemcy zechcą, mogą nawet ściągnąć dane kierowcy mieszkającego w Polsce.

Źródło:  AD.nl