„Łysy”, młoda matka i sąsiedzi

Polak ledwo przeżył spotkanie z byłą dziewczyną w Holandii

Strach, bierność, problemy w zakresie relacji i miłość. Ten koktajl sprawił, że w nocy z poniedziałku na wtorek zginęła 25-letnia Lisa. Matka małej, trzyletniej dziewczynki.

Kochana dziewczyna

Lisa mieszkała w  Vlaardingen, w jednym z tamtejszych bloków. Była miłą, pogodną, młodą kobietą, która dobrze żyła z sąsiadami. 25-latka miała też małą trzyletnią córeczkę. Ta jednak z niewiadomych dla sąsiadów przyczyn nie mieszkała z matką. Według wielu lokalnych mieszkańców problemem mógł być ukochany Lissy, „Łysy”.

 

Wariat za drzwiami

„Łysy”, bo tak nazywali go sąsiedzi, był najprawdopodobniej partnerem życiowym 25-latki. Mężczyzna uzyskał swój pseudonim z racji swojego wyglądu. Ogolony na zero, prawie cały wytatuowany często pojawiał się w mieszkaniu kobiety na Van 't Hoffstraat. Człowiek ten, niespełna 28-latek był solą w oku lokalnej społeczności. Jego zachowanie pozostawiało bowiem bardzo dużo do życzenia. Wydawało się, że jest nieobliczalny lub nie stroni od mocnych używek. Jak wspominają sąsiedzi, kiedyś widzieli go jeżdżącego w nocy ulicą na wózku inwalidzkim. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie krzyczał i nie był w samych majtkach.

Sąsiedzi bali się partnera kobiety. Uważali, że jest agresywny i nieobliczalny. Doradzali 25-latce zakończenie znajomości. 

Nocne awantury

Najgorsze jednak były nocne awantury. Para kiedyś była szczęśliwa razem, ale obecnie przeżywała bardzo trudny okres. Wizyta „Łysego” kończyła się często nocną awanturą, która budziła cały dom. Sąsiedzi starali się na początku interweniować, ale mężczyzna reagował na to agresją i często bywało jeszcze gorzej, dlatego z czasem współlokatorzy zaczęli ignorować krzyki dochodzące z mieszkania 25-latki. Tylko czasem jak spotykali ją na werandzie, współczuli jej partnera i nakłaniali, by zakończyła tę toksyczną znajomość. Lisa potwierdzała, ale jednak cały czas czuła coś do mężczyzny, ponieważ on znów się pojawiał i znów dochodziło do awantur.

 

Wtorkowa noc

Jedna z takich kłótni skończyła się tragicznie. We wtorek około 30 minut po północy służby ratunkowe dostały informacje o poważnym incydencie w mieszkaniu kobiety. Dyżurny wysłał na miejsce zdarzenia wszystkie możliwe jednostki od policji przez pogotowie, aż po straż pożarną. Wkrótce na Van 't Hoffstraat zaroiło się od mundurowych. W mieszkaniu służby znajdują ciężko ranną 25-latkę. Kobieta doznała bardzo ciężkich obrażeń. Wszystko wskazywało na to, że są to rany cięte. Jej stan był tak ciężki, że ratownicy postanowili wykorzystać podnośnik straży pożarnej, by uchronić ranną przed wstrząsami powstającymi przy znoszeniu po schodach. Dziewczyna została w trybie pilnym zabrana do szpitala. Tam jednak zmarła na skutek odniesionych ran.

 

Obława

Według świadków i sąsiadów podejrzanym o zabójstwo miał być 28-letni chłopak dziewczyny. Mężczyzna uciekł z mieszkania ofiary. Mundurowi szybko namierzyli go jednak w domu na Van Leeuwenhoekstraat. „Łysy” nie chciał podporządkować się poleceniom mundurowych. Stawiał opór przy aresztowaniu, dlatego też policjanci postanowili potraktować go paralizatorem.

Obecnie 28-latek przebywa w areszcie. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa. Wszystko wskazuje więc na to, że mężczyzna spędzi następne swoje lata za kratami.