Ludzie nie chcą uciekać od gazu
Holenderski rząd w walce o zrównoważony rozwój i ochronę środowiska wprowadził nowe restrykcje dotyczące ogrzewania w budynkach. Mieszkańcy Niderlandów na początku podchwycili pomysł, ale z każdym dniem coraz bardziej stają się realistami.
Ambitny plan
W walce o czyste powietrze holenderskie władze wprowadziły ustawę. Na jej mocy do 2030 roku półtora milionów domów będzie musiało obyć się bez gazu zmiennego. Do 2050 roku zaś paliwo to ma kompletnie zniknąć ze wszystkich 7 milionów gospodarstw domowych w Holandii, które jeszcze go używają. Wszystko po to, by obniżyć emisję i zadbać o ekologię w tym niewielkim, nadmorskim kraju. Plan ten na początku spodobał się społeczeństwu, które od wielu lat wychowywane jest w poszanowaniu do przyrody. Problem jednak w tym, iż z każdym dniem liczba zwolenników „zakręcenia kurka z gazem” dość mocno się zmniejsza. Czy więc sprawdzi się znane powiedzenie mówiące, iż chciało się dobrze, a wyszło jak zwykle?
Holandia chce zakazać używania gazu w domach i mieszkaniach. Jakie alternatywy pozostaną mieszkańcom Niderlandów?
Analizy
Gdy politycy informowali o swoim nowym pomyśle, mogli poszczycić się prawie 60% poparciem dla tego rozwiązania. Blisko rok od szumnego startu projektu, badania wskazują na silnie malejące poparcie. Niedawno przeprowadzona ankieta na grupie 2351 holenderskich obywateli dowodzi, że obecnie pomysł ten popiera zaledwie 48% respondentów. Można by więc powiedzieć, że praktycznie prawie co drugi Holender jest na „tak”. Problem jednak w tym, iż trend jest wyraźnie spadkowy i z każdym kolejnym rokiem, a nawet miesiącem eko-optymistów będzie coraz mniej.
Holendrzy otwierają oczy
Czemu tak się dzieje? Bo coraz więcej Holendrów zaczyna się zastanawiać, na czym będzie polegał nowy plan. Ludzie zadają sobie pytanie „Jeśli nie gaz, to co?”. Wszystko dlatego, że w wielu domach i mieszkaniach właśnie błękitne paliwo odpowiada nie tylko za ciepłą wodę w kranie, ale i gorące kaloryfery w zimie. Jak więc ogrzać dom bez niego?
Drogie alternatywy
W tym miejscu pojawia się problem skutkujący spadkiem poparcia. Praktycznie każdy zamiennik gazu jest nieopłacalny dla przeciętnego Holendra. Węgiel, ropa, a nawet pellet to surowce, które odpadają już z założenia. Pozostaje więc prąd, pompy ciepła oraz ewentualnie przyłączenie do sieci ciepłowniczej. Pierwsza opcja to ogromne, comiesięczne koszty związane z dużym zużyciem energii. Druga, to bardzo wysoka cena inwestycji, która nie tylko będzie zwracać się latami, ale również jest w pewnym stopniu zależna od czynników atmosferycznych. Wreszcie przyłączenie się do sieci ciepłowniczej, to również wysokie koszty, ale przede wszystkim urzędowe decyzje i zgody władz na jej rozwój nie tylko w miastach, ale i przedmieściach, czy nawet wsiach. Na takie coś nie są jednak przygotowane dzisiejsze ciepłownie, dysponujące zbyt małą wydajnością, by ogrzać całą Holandię. Przyszłość wielu lokatorów maluje się więc może nie w ciemnych, ale na pewno nie tak jasnych, jak na początku myśleli barwach.
Rząd wskazuje drogę
Problem zaczęli dostrzegać sami politycy. Dlatego władza chce w najbliższym czasie wdrożyć specjalny projekt informacyjny. Ma on pokazać, że każdy Holender rezygnujący z gazu ma szereg alternatyw, by ogrzać swój dom. Ponadto, urzędnicy chcą również wskazać na wiele dotacji i środków, z których może skorzystać przeciętny Holender, by zminimalizować koszty termomodernizacji swoich czterech kątów. Czy im się to uda, przekonamy się przy następnym badaniu opinii.