LOST – odsłonięcie pomnika ku czci między innymi Polaków

LOST - odsłonięcie pomnika ku czci między innymi Polaków

W Holandii polityka historyczna dotycząca wyzwolicieli jest bardzo żywa. Mimo blisko ośmiu dekad po wojnie, zarówno obywatele tego kraju jak i jego władze kultywując pamięć o bohaterach. Doskonałym dowodem na to jest odsłonięcie kolejnego pomnika ku czci między innymi Polaków, Brytyjczyków, Amerykanów czy Czechów, który walczyli z okupantem, a nigdy nie wrócili do domów.

LOST

Na bulwarze w Egmond aan Zee odsłonięto w sobotę pomnik - Lost Over Sea Tribute (LOST). Monument ten poświęcony jest żołnierzom, którzy nie wrócili do domów i widnieją jako zaginieni. Odnosi się on jak sama nazwa wskazuje, do dzielnych młodych mężczyzn, pilotów, którzy zaginęli nad Morzem Północnym podczas II Wojny Światowej.  Jak informują twórcy dzieła, do baz na Wyspach Brytyjskich i na terenach okupowanych nie wróciło ponad 25 tysięcy pilotów i członków załóg. Z racji tego, iż nie ma raportów o tym, iż ich maszyny się rozbiły i ich ciała nie zostały nigdzie odnalezione, wszyscy oni widnieją jako zaginieni.

 

Teren walk

Morze Północne może kojarzyć się z walką morską, niemniej jednak praktycznie przez całą II Wojnę Światową akwen ten był też podniebnym polem bitwy. Nad Morzem Północnym przelatywali Niemcy podczas Bitwy o Anginę. To często już nad jego wodami piloci RAF'u odpierali ataki Nazistów. Również do ostatnich dni wojny nad Morzem Północnym przebiegały trasy nalotów na Niemcy, wykonywanych przez Bomber Command czy 8 Armię Powietrzną USA.  Morze to, to także trasa nalotów na Norwegię, choćby na tamtejsze bazy u-bootów.
Nawet, gdy niemieckie lotnictwo było już w rozsypce, nad Morzem Północnym nadal rozgrywały się tragedie. Wiele załóg bombowców lub pilotów myśliwców musiało wodować, bo mówiąc kolokwialnie, nie udało im się „dociągnąć” do Anglii.  Nawet, gdy załogi przeżyły takie przymusowe wodowanie, nie zawsze udawało im się wrócić do domu. W wielu przypadkach bowiem zabijało ich po prostu morze - zimno, brak wody i jedzenia.

Odsłonięcie

W odsłonięciu pomnika oprócz władz lokalnych uczestniczyli też ambasadorowie państw biorących udział w tym straszymy konflikcie, w tym także z Niemiec. Pomnik ten bowiem poświęcony jest również ich pamięci. „Po prawie osiemdziesięciu latach nadszedł czas na wspólne upamiętnienie” – powiedziała serwisowi informacyjnemu ANP organizacja stojąca za pomnikiem. Wśród widzów zaś znaleźli się oprócz Holendrów również krewni zaginionych z Anglii i Polski. Nasi rodacy nie latali bowiem tylko w sławnym Dywizjonie 303. Polskie załogi, a nawet polskie dywizjony znajdowały się wśród jednostek bobowych Bomber Command. Obywatele RP byli też wśród załóg amerykańskich latających fortec, które zaginęły na morzu.

Pomnik

Pomysł na uczczenie załóg pojawił się w lutym 2022 roku. Wtedy to zimowa burza wyrzuciła na holenderski brzeg szczątki samolotu. Badania tego znaleziska pozwoliły nie tylko ustalić, co to był za model, ale nawet skontaktować się z krewnymi ośmiu zaginionych lotników brytyjskiej maszyny. W rozmowie z rodzinami załogi pojawił się pomysł stworzenia pomnika.

 

Niebanalny

Jak zaś wygląda ów pomnik? Dzieło doskonale oddaje to czemu jest poświęcone. Jest to szklana gablota, w której znajduje się trójwymiarowa rzeźba przedstawiająca lotnika. Tym, co jednak jest w niej niezwykle to materiał, z którego została stworzona. Składa się ona bowiem z tysięcy nieśmiertelników – identyfikatorów, który każdy żołnierz nosił na szyi. Do jego budowy wykorzystano drugowojenne wzory brytyjskich, niemieckich i amerykańskich „blach”. Wszystko to wraz z wyjątkowo „ulotną” formą dzieła tworzy piękny, a zarazem wyjątkowo przygnębiający obraz. O to jednak chodziło. By patrząc na rzeźbę i widząc w oddali morze, przynajmniej przez chwilę zastanowić się nad tą tragedią, jaką była II Wojna Światowa.

Źródło: AD.nl