66-letni superbohater z Hagi
By być superbohaterem nie trzeba mieć czerwonej peleryny, nosić majtek na rajtuzach (kto to w ogóle wymyślił), latać czy mieć innych supermocy. Wystarczy tylko jeździć samochodem i robić to co robi pewien Holender, by stać się bohaterem w oczach lokalnej społeczności i dziesiątek potrzebujących.
Co robi ów mieszkaniec Niderlandów? Willem van Ettinger widząc rosnące ubóstwo w swojej okolicy, widząc ludzi, których nie zawsze stać na chleb postanowił działać. 66-latek nie jest multimilionerem niczym Bruce Wayne. Niemniej jednak ma coś ważniejszego niż pieniądze, chęć do działania. Chęć ta sprawiła, iż mężczyzna porozumiał się z supermarketami i piekarniami, z których codziennie odbiera stare (najczęściej jednodniowe) bochenki chleba. Normalnie trafiłyby one do kosza na śmieci, on zaś rozwozi je potrzebującym. Wszystko w ramach fundacji BroodExpres, którą sam założył, by wspierać najuboższych.
4:30
66-latek każdego dnia wstaje o godzinie wpół do piątej. Pół godziny później jest już gotów do akcji i kieruje się do swojego białego samochodu dostawczego, by ruszyć w drogę. Mężczyzna przez cały tydzień jeździ po mieście, odbiera chleb i rozdaje go potrzebującym lub przekazuje fundacjom, schroniskom dystrybuującym go wśród swoich ubogich. Jak powiedział ten lokalny bohater redaktorom AD, jest przyzwyczajony do wczesnego wstawania. Nie musi już nawet ustawiać budzika. Szkoda tylko, iż budzi się tak też w weekend kiedy ma wolne.
Szczury
Skąd jednak pomysł na taką akcję? Każdy bohater ma jakąś motywację. Tak było i w tym przypadku. „Trzy lata temu widziałem wiele bochenków chleba leżących w krzakach w dzielnicy Escamp”, mówi mężczyzna dziennikarzom. Takie marnotrawstwo bardzo go uderzyło z dwóch powodów. Po pierwsze, jak wskazał, było to skrajnie niemoralne. Holender był bowiem wychowany w szacunku do chleba, po drugie już wtedy w rejonie ludzie mieli problem ze szczurami. W efekcie postanowił więc coś z tym zrobić. Pojawił się pomysł, by odbierać te stare bochenki, które ktoś by wyrzucił, wszystko aby zapobiec marnotrawstwu i nie fundować gryzoniom darmowego bufetu.
Idea ta została wcielona w życie, znalazła oparcie w lokalnej społeczności i biznesie. Tak powstała fundacja Broodexpres & Dienstverlening.
1250 bochenków
W ramach jej działania przez cały tydzień 66-letni mieszkaniec Hagi odbiera 1250 bochenków chleba ze sklepów i piekarni i rozdaje je potrzebującym rodzinom i centrom pomocy, każdego dnia udając się pod 40 różnych adresów.
Przez trzy lata swojej działalności Van Ettinger ze smutkiem stwierdził, iż coraz więcej ludzi potrzebuje pomocy. „Czasami, kiedy jadę do domu kultury, widzę ludzi stojących w kolejce, czekających na swój chleb”. Nie ma się jednak czemu dziwić. Pandemia, kryzys energetyczny czy wysoka inflacja sprawia, iż coraz więcej ludzi ma problemy związać koniec z końcem.
To jednak daje temu lokalnemu bohaterowi siłę do działania. Jak wspominał dziennikarzom: „W zeszłym tygodniu pewna kobieta powiedziała, że dzięki nam (fundacji), zostało jej 65 euro miesięcznie. Teraz może jeść mięso dwa razy w tygodniu”. To boli i zasmuca, z drugiej jednak strony daje siłę do działania, siłę, by pomagać tym ludziom, tym bardziej iż 66-latek zna to wszystko od drugiej strony: "Dorastałem w rodzinie z sześciorgiem dzieci. Mój ojciec zmarł wcześnie. Z tego powodu moja mama została sama. Co miesiąc musiała oszczędzać i improwizować by zostało do pierwszego. Tak, znam drugą stronę medalu”. Chce więc pomagać ludziom, by inne rodziny, inne dzieci nie musiały podzielić jego losu.
Jak widać, by być bohaterem nie trzeba mieć ani pieniędzy, ani nadludzkiej siły. By zmienić świat na lepsze, nie trzeba też dokonywać wielkich rzeczy. Czasem aby świat stał się lepszy, wystarczy trochę samozaparcia i dobrej woli.
Źródło: AD.nl