List od porywacza? Policja walczy z czasem
W poniedziałek nadal nie udało się znaleźć ośmioletniej Emmy i dziesięcioletniego Jeffreya. Poszukiwania prowadzone w Carel Coenraadpolder w Groningen mimo wykorzystania psów i dronów nie dały żadnego rezultatu. Coraz więcej osób ma jednak złe przeczucia co do finału tej sprawy. Wszystko z racji listu, który miał zostawić ojciec, domniemany porywacz, Klaas B.
Utopione auto?
W poniedziałkowe popołudnie oficerowie znaleźli ślady opon na polderze Carel Coenraadpolder. Wiodły one do wody i pasowały do pojazdu, którym miał poruszać się rzekomy porywacz. Policja natychmiast wysłała w rejon łódź wyposażoną w sonar i zespół nurków, ale w wodzie nie znaleziono ani dzieci, ani nic, co mogłoby wskazywać na to co z nimi się stało.
List
Skąd jednak podejrzenie, iż poszukiwany samochód mógł się znaleźć w wodzie. Policja ujawniła, iż Klaas B. miał zostawić list. List pożegnalny. Z jego treści ma między innymi wynikać, iż człowiek ten chce odejść z tego świata, zabierając ze sobą dzieci.
Poszukiwania te więc z każdą godziną zmieniają się w coraz większy koszmar dla matki, rodzeństwa. Nie chodzi tu już bowiem tylko o odebranie dzieci ojcu, a o powstrzymanie go przed zabiciem ich.
Porwanie rodzicielskie
Porwania rodzicielskie nie są w Holandii nowością. Wiele matek/ojców traci kontakt z pociechami, ponieważ te są uprowadzone przez drugą połowę i wywożenie do Turcji, Syrii, Iraku czy też Polski. Wtedy jednak rodzice wiedzą, że jest szansa na spotkanie, że ich dziecko gdzieś daleko, ale dalej żyje. W tym przypadku jest ogromna niepewność, czy stróże prawa zdąża na czas. „Pomimo bezradności i rozpaczy, pozostają pełni nadziei” – przekazał dziennikarzom Nu.nl rzecznik Victim Support Netherland, organizacji opiekującej się rodziną.
Porywacz
Obecnie poszukiwania policji skupiają się nie tylko na odnalezieniu dzieci, ale również 67-leniego Klassa B. To człowiek o jasnej karnacji, białych włosach i białej brodzie. Ma od 170 do 175 cm wzrostu i krępą budowę ciała. Stróże prawa liczą bowiem, iż jeśli uda się go odnaleźć, to natrafią też na ślad dzieci.
Wolontariusze
W poniedziałkowych działaniach na polderze, oprócz policji brało udział jeszcze ponad 100 wolontariuszy. W akcji brał też udział Zespół Poszukiwawczy Weteranów. Cała ta akcja była konsultowana z policją i poddana jasnym zasadom. Służby proszą bowiem o to, by nie przeszukiwać obszarów na własną rękę. „Chcemy zapobiec niekontrolowanemu przedostawaniu się ludzi na ten teren oraz, aby poszukiwania przebiegały bezpiecznie” – wyjaśniał rzecznik Zespołu dziennikarzom.
Źródło: NU.nl