Liczył że apelacja złagodzi mu wyrok i się przeliczył
Mężczyzna spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym. W 2018 roku prowadząc samochód wjechał w grupę ludzi bawiących się na festiwalu Pinkpop. Na skutek wypadku jedna osoba zginęła, a trzy inne zostały ranne. Za ten incydent Holender został skazany. Mężczyzna wraz ze swoim obrońcą stwierdzili jednak, iż wyrok jest niesprawiedliwie wysoki i zdecydowali się od niego odwołać.
Grupa młodych ludzi usiadła przy drodze, w pobliżu terenu festiwalu Pinkpop, by porozmawiać o tym, co przeżyli na imprezie. W tym czasie, obecnie 39-letni Danny S., był w drodze do pracy. Mężczyzna wjechał swoim samochodem w nastolatków. Prędkość, z jaką się poruszał, sprawiła, iż jeden z festiwalowiczów zginął. Trzech innych było rannych. Sprawca zbiegł z miejsca wypadku, ale jeszcze tego samego dnia sam zgłosił się na policję.
Wyrok
Jako że nie było wątpliwości, iż za tragiczne wydarzenia z 18 czerwca odpowiada S., sąd w Maastricht odebrał mu prawo jazdy na pół roku. Skazany miał także nakaz prac społecznych w wymiarze 120 godzin. Wyrok sądu pierwszej instancji nie był jednak prawomocny. Dlatego też oskarżony zdecydował się ze swoim prawnikiem na apelację. Na wyrok w sądzie drugiej instancji trzeba było czekać ponad 4 lata od wypadku. W ten jednak poniedziałek ogłosił go sąd w Den Bosch.
Niemiła niespodzianka
Sąd apelacyjny również utrzymał wyrok skazujący. Nie złagodził jednak wyroku, na co liczył oskarżony. Wręcz przeciwnie. Sędzia skazał mężczyznę na 240 godzin prac społecznych, sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu i zakaz prowadzenia pojazdów na dwa lata, z czego rok jest również warunkowo zawieszony.
Skąd taka decyzja? Sąd apelacyjny uznał, iż kierowca jechał w sposób „wyjątkowo nieostrożny i nieuważny”. „Kilka minut przed wypadkiem mężczyzna jechał tą samą drogą, ale zawrócił na rondzie, ponieważ droga tam była jeszcze zablokowana w związku z festiwalem Pinkpop. Wskazał, że nie ma tam grupy po drodze i w drodze powrotnej” – powiedział sąd, stwierdzając, iż kierowca nie zwracał uwagi na to, co dzieje się wokół niego. Ludzie ci bowiem nie wzięli się tam znikąd. Jadąc zaś wcześniej, powinien ich zauważyć. Wcześniejszy przejazd musiał go również uświadomić, iż jest w rejonie festiwalu, gdzie mogą poboczem przechadzać się ludzie. Mimo to jednak nie zwolnił i nie zachował należytej uwagi.
Jaki więc z tego wniosek? Nie zawsze warto liczyć na apelację.
Źródło: Nu.nl