Liberalizacja obostrzeń czy dalszy lockdown? Co czeka mieszkańców Holandii
Wielkimi krokami zbliża się konferencja prasowa Premiera Marka Rutte i nowego ministra zdrowia Ernst’a Kuipers’a. Czy nowy rząd podtrzyma obostrzenia wprowadzone przez ustępujący gabinet, czy pod presją społeczeństwa zostaną wprowadzone jakieś zmiany i ministrowie zaczną walkę z epidemią od liberalizacji obostrzeń?
Kocioł
W czwartek w Catshuis odbyło się spotkanie ministrów w związku z sytuacją epidemiologiczną w kraju. Obecne obostrzenia koronowe związane między innymi z pełnym lockdownem, planowo mają się skończyć na początku drugiej połowy stycznia. Gabinet zwany już potocznie Rutte IV musi więc zdecydować co robić dalej. W tej sytuacji wszyscy spoglądają na Ernst’a Kuipers’a – nowego ministra zdrowia, który obejmując tekę po Hugo de Jonge trafia w sam środek społeczno, ideologiczo, ekonomicznego i epidemiologicznego kotła. Decyzje trzeba w nim ważyć tak, aby nie tyle dogodzić wszystkim, bo to jest niemożliwe, ale tak, aby zrazić do siebie jak najmniej środowisk.
OMT
Wiele wskazuje jednak na to, iż minister będzie miał dość łagodny start. Duża w tym zasługa OMT (zespołu doradców do spraw walki z epidemią), który przedstawił w czwartek zalecenia dla nowego gabinetu na najbliższe dni. Te pomimo tego, iż Holandia na epidemiologicznej mapie Europy nadal jest cała czerwona, proponują pewną liberalizację. Zwykle zaś rząd składnia się do propozycji epidemiologów. Na co więc możemy liczyć?
Liberalizacja
Jak podaje Ad i NU.nl, bazując na swoich źródłach przy OMT i gabinecie, politycy rozważają wprowadzenie następujących działań:
- Wznowienie nauki stacjonarnej w szkołach średnich, zawodowych i wyższych
- Umożliwienie uprawiania sportu pod dachem (np. siłownie), będzie to możliwe pod pewnymi warunkami. Na świeżym powietrzu będzie można uprawiać sport do godziny 20.
- Otwarcie "nieistotnych"sklepów. Klienci mogliby odwiedzić je po wcześniejszym umówieniu się i spełnieniu innych dodatkowych warunków.
- Otwarcie niektórych punktów usługowych, w tym fryzjerów i kosmetyczek po spełnieniu dodatkowych warunków.
Jak bowiem już niejednokrotnie wskazywali politycy, sport i edukacja zawsze znajdowały się wysoko na liście priorytetów. Dużo niżej był handel detaliczny i usługi. W tej kwestii jednak wydaje się, iż władze niejako pod „groźbą” buntu w tych branżach, pozwolą na poluzowanie lockdownu. Co by to oznaczało? To, iż tak jak to miało miejsce już wcześniej sklepy i salony fryzjerskie byłyby otwarte po wcześniejszym umówieniu się na wizytę. Istniałyby również restrykcje odnośnie liczby klientów na metr kwadratowy.
Za wcześnie by iść do restauracji
Cała branża gastronomiczna i kulturalna będzie najprawdopodobniej dalej zamknięta (nie licząc jedzenia na wynos). Wątpliwe jest również to, by otwarte branże mogły działać dłużej niż w przedziale godzinowym od 5 rano do 17.
Rozbroić bombę
Czwartkowe spotkanie rządu w Catshuis rozpoczęło się o wpół do dziewiątej i trwało do około południa. Jego skutki mogą być brzemienne dla nowego gabinetu. Ten niespełna tydzień po zaprzysiężeniu, z wieloma nowymi ministrami, musi zmierzyć się z sytuacją nie do pozazdroszczenia. Holandia zmaga się z Omikronem i w walce tej jest obecnie na przegranej pozycji. Liczby zakażeń są rekordowe, a eksperci ostrzegają, iż szczyt obecnej fali jeszcze przed Holendrami. Co więcej, wprowadzone obostrzenia już tak dały się we znaki społeczeństwu i gospodarce, że wielu przedsiębiorców zapowiada, iż i tak się otworzy niezależnie od decyzji władz. Ba, niektóre samorządy wskazują, iż nie będą karać sklepikarzy za otwieranie się w soboty. Gabinet musi więc jak najszybciej wprowadzić takie zmiany w przepisach, by rozbroić tę „ekonomiczno-społeczną bombę", aby nie stracić poparcia już na samym początku swoich rządów.
Czy to rozbrojenie się uda? Przekonamy się jutro na konferencji prasowej.
Źródło: Ad.nl
Źródło: Nu.nl