Lewica przeciw lewicy. Czyli nasza równość to nie Wasza równość

Lewica przeciw lewicy. Czyli nasza równość to nie Wasza równość

W sobotę w Utrechcie doszło do wyjątkowo napiętej sytuacji. Emocje, jakie towarzyszyły ludziom, był tak ciężkie i gęste, iż wręcz dało się je kroić nożem. Policja zaś przybyła na miejsce w duchu liczyła, że żadna ze stron się nie ruszy. Inaczej bowiem oficerowie znaleźliby się w środku ogromnej rozróby.

Co się stało?

Oficerowie nie znaleźli się między kibicami dwóch zwaśnionych drużyn. Nie znaleźli się też między grupami płaskoziemców, a ludzi uważających, iż ziemia jest kulą, ale pustą w środku. Niemniej jednak rozbieżności poglądów pomiędzy stojącymi naprzeciw siebie stronami były podobne. Demonstranci obu grup odmawiali sobie prawa do racji. Kto przeciw komu stanął? W Utrechcie doszło do spotkania zwolenników i przeciwników ustawy o osobach transpłciowych.

 

Let Women Speak

W sobotę w Park Paardenveld odbyło się spotkanie organizowane przez Let Women Speak NL, grupy walczącej o prawa kobiet. Podczas tej imprezy miało mieć miejsce kilka przemówień. Te dotyczyć miały między innymi obaw związanych z równymi prawami dla osób transpłciowych i tego, że przepisy te będą uderzały w kobiety. Przemówienia te jednak się nie odbyły. Wszystko z racji na atmosferę w parku. Ogromny hałas i wrogość, jaką czuć było od grupy kontrdemonstrantów.

 

Policja

Na miejsce prewencyjnie wysłano policję. Obawiano się bowiem, iż którejś ze stron puszczą nerwy i dojdzie do walki. Gdy patrole przybyły na miejsce, wiele wskazywało, iż taki mógł być plan kontrdemonstrantów. Wielu z nich miało zasłonięte twarze, tak by uniknąć rozpoznania.
W zaistniałej sytuacji policja postawiła im ultimatum. Albo ludzie ci odsłonią twarze, albo ich akcja zostanie uznana za niezgodną z prawem i rozwiązana.
To sprawiło, iż część zamaskowanych osób odeszła, inni zdecydowali się dalej skandować swoje hasła, tym razem już z odsłoniętą twarzą.

 

Tęczowe flagi

Podczas kontrdemonstracji pojawiło się wiele tęczowych flag. Tak. Osobami zamaskowanymi, wrogo nastawionymi do imprezy w parku były właśnie liberalne środowiska lewicowe. Czemu? Wszystko z racji tego co prezentuje grupa Let Women Speak NL. Organizacja ta z jednej strony jest lewicująca, walczy o prawa kobiet, o ich równouprawnienie. Z drugiej jednak jawnie przeciwstawia się równouprawnieniu i kwestiom gender wskazując, iż prawa osób transpłciowych mogą uderzyć w prawa kobiet.

Przepisy

Let Women Speak NL są bowiem przeciwne przepisom, które w najbliższej przyszłości ma rozpatrzyć parlament. Chodzi o ustawę dotyczącą osób transpłciowych i tego, by prawo ułatwiało zmianę litery M jak mężczyzna na V (kobieta), w holenderskim paszporcie. Możliwość takiej łatwej zmiany (bez zmian fizycznych), zdaniem Let Woman Speak kładzie kres prawom kobiet, takim jak, np. uczciwe uprawianie sportu. Odbiera też prywatność kobietom, pozwala bowiem mężczyznom wchodzić do miejsc zarezerwowanych dla pań. „Kobieta jest osobą dorosłą płci żeńskiej. Mężczyzna nie może stać się kobietą” – twierdzą uczestniczki spotkania. Nie dziwi więc, iż osoby spod znaku tęczowej flagi są przeciwne tego typu hasłom.

 

Bez ofiar

W efekcie w Utrechcie stanęły naprzeciw siebie dwa całkowicie różne światopoglądy, które jak same mówią, walczą o równość. Na szczęście obie grupy pozostały tylko przy sile słów i policja nie musiała interweniować w żaden znaczący sposób.

 

 

Źródło:  AD.nl