Łatwa kasa Mohameda, czyli jak ukraść z UWV miliony euro
Mohamed A. ukradł prawie dwa miliony euro z UWV. Zrobił to we wręcz banalny sposób. Mężczyzna, pracując w urzędzie, po prostu przelewał środki na swoje konta. Jak się okazuje, fałszywe dokumenty, na podstawie których przyznawał sobie pieniądze były bez problemu podpisywane przez innych pracowników.
33-letni Mohamed rozpoczął pracę w Holenderskim Urzędzie Pracy (UWV), w lutym 2020 roku. Przeniósł się on tam ze Służby Imigracyjnej i Neutralizacyjnej. Nikt jednak w UWV nie zastanawiał się, dlaczego mężczyzna zmienił pracodawcę. Czy było to związane ze zwolnieniem dyscyplinarnym, czy też Holender sam odszedł? Nie miało to znaczenia. W UWV został przyjęty z otwartymi rękami i pełnym zaufaniem. Był to błąd. Mężczyzna, przychodząc do UWV miał już sporo na sumieniu. Mieszkaniec Rotterdamu podczas pracy w Służbie Imigracyjnej wydawał fałszywe zezwolenia na pobyt wielu osobom w latach 2016 i 2017. Przez to został skazany przez sąd w 2021 roku (czyli gdy już pracował w UWV), na 150 godzin prac społecznych.
Winny czy nie?
Jak to się więc stało, iż 33-latek pracował w UWV, gdzie niezbędne jest zaświadczenie o niekaralności? Jak wspomnieliśmy wyżej, wyrok w jego sprawie zapadł dopiero w 2021 roku. Gdy więc w 2020 roku starał się o pracę, był podejrzanym, a nie skazanym, więc formalnie niewinny.
Proces
Jak powiedział podczas procesu A., sam był zdziwiony, iż nikt nie chciał od niego tego zaświadczenia. Więc po prostu wraz z innymi nowymi urzędnikami (został przyjęty przy okazji większego naboru), zaczął pracę, która polegała na rozpatrywaniu wniosków dotyczących dotacji dla firm.
Okazja czyni złodzieja
W pracy tej Holender znalazł pomysł na szybki zarobek. Był wzorowym pracownikiem. Gorliwie rozpatrywał wnioski i przyznawał kwoty. Sęk w tym, iż aż 43 z nich były sfałszowane przez Mohameda. W tych przypadkach firmy z wniosków nie istniały. Dzięki temu na konta fikcyjnych podmiotów wypłacono ponad 1,8 miliona euro. Następnie środki te zniknęły za pośrednictwem kont z rajów podatkowych.
33-latek miał rozmach i nie chciał poprzestać na tym. Gdy sprawa wyszła na jaw UWV zarządził natychmiastową kontrolę. Ta pozwoliła wykryć kolejne przelewy na fałszywe przedsiębiorstwa, na kwotę 1,7 miliona euro. Postępowania te natychmiast wstrzymano.
Zmuszony
Gdy Rotterdamczyk został przyłapany, na początku wypierał się, iż ma coś z tym wspólnego. W momencie gdy pokazano mu jego podpis na dokumentach, stwierdził, że został zmuszony do całej sprawy. Zeznał, że pracował dla ludzi, którzy zmusili go i maltretowali go wiele razy.
Dla prokuratora jest to jednak słabe wytłumaczenie. Jeśli bowiem ktoś go przymuszał, to czemu nie zgłosił tego na policję? W odpowiedzi na to oskarżony stwierdził, iż po prostu bał się to zrobić.
Jak wyprowadził pieniądze z UWV?
Jak jednak Holender oszukiwał z taką łatwością? Przecież każdy taki wniosek jest sprawdzany przez co najmniej jeszcze jednego pracownika. Okazało się, iż A. dodawał prawdziwe dokumenty ze starych spraw do fałszywych wniosków. W efekcie jego koledzy, którzy sprawdzali aplikację, wyrażali zgodę. Z racji bowiem nawału pracy nikt nie wgłębiał się w te wnioski. Kwoty się zgadzały, więc parafka się pojawiała, a za nią później pieniądze na koncie oszusta.
W efekcie prokurator domaga się dla oskarżonego 30 miesięcy więzienia (z czego ostatnie sześć miałoby być warunkowo zawieszonych), a także zapłaty UWV 1,6 miliona euro. Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok 3 maja.
Źródło: AD.nl