Lasy wstydu w Holandii i Polacy na mrozie

Holandia to piękny kraj. Pełny urokliwych uliczek, zadbanych domów, malowniczych kanałów i pól pokrytych milionami tulipanów. Ten widok, jak z pocztówki, zarezerwowanych jest jednak tylko dla nielicznych, turystów zwiedzających Królestwo Niderlandów i poznających je w samych superlatywach. Rodowici mieszkańcy wiedzą, iż nie jest tu aż tak wspaniale. Władze lokalne również często mają mieszane uczucia co do tego, co dzieje się na ich terenie. Organizacje humanitarne coraz częściej mówią zaś o „lasach wstydu”, czymś, co jest zaprzeczeniem owej pocztówkowości. Jeden z takich lasów znajduje się właśnie w Tiel.

Zarośla, mały lasek przy autostradzie, nieopodal A15, w Tiel, został przez Holendrów nazwany „lasem wstydu”. Miejscem, które pokazuje, jak naprawdę wygląda Holandia, a nie tylko jej piękne, pocztówkowe oblicze. Miejscem, które nigdy nie powinno powstać, a jest i niestety ma się dobrze. Miejscem, którego odpowiedniki można znaleźć w wielu gminach krainy tulipanów.

 

Bezdomni

Co jest w tym lesie, że wzbudza taki niesmak, uczucie zażenowania Holendrów? Znajduje się tam obozowisko namiotowe, w którym od wielu miesięcy w tragicznych, uwłaczających ludzkiej godności warunkach, mieszka szóstka bezdomnych. Dwóch z nich to rodowici Holendrzy. Pozostała czwórka to pracownicy migrujący, Polacy, którzy stracili pracę oraz z racji na to, iż agencja była właścicielem nieruchomości, w której mieszkali, dach nad głową. Ludzie ci z różnych powodów nie chcą lub nie mogą wrócić do ojczyzny. Nie chcą też mieszkać pod gołym niebem. Stworzyli więc coś na kształt obozowiska. Miejsce to zbudowane jest ze śmieci i starych namiotów, mebli, innych wyrzuconych lub ofiarowanych im przez ludzi sprzętów stało się ich domem. Egzystują, śpiąc w starych namiotach lub szałasach zbudowanych z gałęzi i znalezionych kawałków folii.

 

 To nie powinno mieć miejsca

Wielu polityków słyszało o obozie w Tiel. Sprawę tę w parlamencie poruszył w miniony piątek poseł Bart van Kent, który odwiedził obóz i był w szoku. Jak mówił, wiedział, że jest źle, ale nie sądził, iż może być aż tak tragicznie. Jak przekazał mediom, do takich sytuacji nie powinno dochodzić w Holandii.
Związek zawodowy FNV jest podobnego zdania. Jego działacze wskazują jednak na winę systemową. Problem ten występuje w całym kraju. Niezależnie jednak od regionu sytuacja zawsze ma ten sam obrót. Polacy (lub inni migranci), tracą pracę, a zarazem dach nad głową. Często nie mając pieniędzy na powrót lub licząc, że sytuacja się poprawi, starają się przeczekać i zostają bezdomnymi. Sytuacja jednak się nie zmienia, a społeczeństwo wyrzuca ich poza nawias.

 

 

Przejściowe schroniska

Polityk, który odwiedził obóz w Tiel, opowiada się za przejściowymi schroniskami dla bezdomnych. Miałyby to być ośrodki, w których ludzie ci znajdą schronienie aż do momentu znalezienia pracy lub do czasu, w których wsiądą do autobusu/busa i wrócą do ojczyzny. Plan ten chcą wprowadzić w życie władze centralne. Na chwilę obecną jednak nie podjęto jeszcze żadnych kroków w tym zakresie.

Samorządowcy z Tiel również uważają, iż należy rozwiązać tę sprawę Konsultowali się w tym zakresie między innymi z policją i ośrodkiem pomocy społecznej. Władze nie mówią jednak, co chcą zrobić.

 

Zima się zbliża

Z każdym zaś dniem sytuacja tych ludzi staje się coraz gorsza. Rok temu, z racji przepisów związanych z epidemią, mogli oni liczyć na nocleg w schronisku. Teraz jest to niemożliwe. Pracownicy migrujący nie są formalnie uprawnieni do pomocy lub schronienia w Holandii (nie licząc dużych mrozów). Czemu? Nie ma na to pieniędzy. Ponadto miasta nie chcą udzielać pomocy takim ludziom, by nie ściągnąć na swój teren bezdomnych z innych regionów kraju.
W efekcie pada bardzo dużo słów o solidarności i pomocy, ale ma miejsce bardzo mało działań. Dlatego też często, mimo szumnych zapowiedzi, „lasy wstydu” takie jak ten w Tiel cały czas pełne są mieszkańców, a temperatura z każdym dniem spada.