Ładunek wybuchowy przed posterunkiem policji w Den Bosch

Pechowy bomber, czyli człowiek pochodnia

Wczoraj rano policja ewakuowała załogę posterunku przy Vogelstraat w Den Bosch. Wszystko to było spowodowane paczką, jaką rankiem tego dnia znaleźli funkcjonariusze. Pojawiło się bowiem podejrzenie, iż może to być ładunek wybuchowy zdolny zagrozić zdrowiu i życiu pracujących mundurowych. Na miejsce ściągnięto więc saperów. Co ustalili spece od materiałów wybuchowych?

Jak podał rzecznik tamtejszej policji, w czwartkowy poranek pod komendę została podłożona przesyłka. Ładunek ten początkowo wyglądał jak każdy inny i mógł zawierać dosłownie wszystko. Od dokumentów po znalezioną damską torebkę. Po bliższych oględzinach jeden szczegół wyraźnie zaniepokoił policjantów. Z kartonu miały wystawać kable. To zaś w połączeniu z tym, iż na paczce nie było adresu nadawcy, a osoba, która podrzuciła o wpół do szóstej rano karton owinięty w czarną folię szybko się oddaliła, nakazywało podejrzewać najgorsze.
Zapadła więc decyzja o ewakuacji.

 

Praca zdalna

Z racji tego, iż ładunek został znaleziony o bardzo wczesnej porze, obsługa komendy była minimalna. Z budynku, ze względów bezpieczeństwa, ewakuowało się raptem kilka osób. Policjanci następnie zawiadomili patrol saperski EOD, a także wyznaczyli strefę bezpieczeństwa wokół budynku komendy, aby ewentualna eksplozja nie pociągnęła za sobą ofiar w ludziach. Ci z pracowników, którzy nie zdążyli przybyć jeszcze na komendę, otrzymali nakaz pracy zdalnej z domu. Tam mieli nadrabiać papierkowe zaległości.

 

Saperzy

Partol saperski również nie zbliżał się bezpośrednio do paczki. Do podejrzanej przesyłki wysłano specjalnego robota. Urządzenie to nie otwarło jednak wieka. Zdecydowano się dla bezpieczeństwa nie ingerować bezpośrednio w sam ładunek. Zamiast tego saperzy postanowili wykonać jego zdjęcia rentgenowskie, które miały ukazać wnętrze kartonu i na tej podstawie określić czy w środku znajdują się substancje niebezpieczne. Po chwili napięcia spowodowanej analizą zebranego materiału EOD jednoznacznie stwierdziło, iż we wnętrzu przesyłki nie ma żadnych materiałów wybuchowych.

 

Poszukiwania

Cała sytuacja kryzysowa okazała się więc fałszywym alarmem. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane, a policja mogła o godzinie 11 znów otworzyć posterunek. Funkcjonariusze nie zdradzają, co było w podrzuconym pod budynek kartonie. Nie wiadomo więc czy był to głupi żart i oficerowie rozpoczną dochodzenie mające na celu namierzenie sprawców tego kawału, czy też w pudle znajdowały się rzeczy, które ktoś po prostu chciał anonimowo przekazać na policję, a które tak niefortunnie się ułożyły, że stróże prawa dopatrzyli się w nich ładunku wybuchowego.

 

Źródło:  Omroepbrabant.nl