Książka z kosza na śmieci warta ponad 3000 euro
Mówi się, że pieniądze leżą na ulicy, wystarczy je podnieść. W tym wypadku tysiące euro znajdowały się w koszu na śmieci i nie mówimy tu o butelkach i puszkach, za które można otrzymać kaucję. Ktoś bowiem wyrzucił starą, być może nudną dla niego książkę. Ktoś inny zaś ją przypadkiem znalazł i niemal skakał pod sufit ze szczęścia. Wiedział bowiem co to była za książka.
Sklep
Wszystko to miało miejsce w sklepie z używanymi rzeczami w Burgum we Fryzji. Do takich miejsc ludzie często przynoszą wiele różnych rzeczy. Oddają, ponieważ sami nie mają co z tym zrobić. Dla nich to bowiem zwykłe, niepotrzebne graty. Artykuły te muszą przejrzeć następnie pracownicy. Oddzielić to co faktycznie może nadać się na sprzedaż od rzeczy całkowicie bezużytecznych, które po prostu się wyrzuca.
"Dzienniki Anne Frank"
Tak też było w sklepie z artykułami używanymi Omrin Estafette. Jedna z pracujących tam wolontariuszek zobaczyła w koszu na papiery starą książkę – „Dzienniki Anne Frank". Inny pracownik musiał segregować jakąś paczkę z literaturą i widząc tę pozycję, po prostu ją wyrzucił, uważając zapewne, iż to tylko zbieracz kurzu z czyjegoś regału.
To nie jest zwykła książka
Dla większości była to bowiem stara książka, ale nie dla wolontariuszki. „Grzecznie zapytała, co może z tym zrobić, pomyślała, że szkoda byłoby, gdyby tak historyczna książka zaginęła” - powiedział dziennikarzom Nu.nl kierownik oddziału, wskazując, iż był nieco zdziwiony tym pytaniem. Początkowo pomyślał, iż dziewczyna chce ją sobie po prostu wziąć. „Zasady są takie, że pracownikom nie wolno niczego ze sobą zabierać” – powiedział kierownik reporterom. Zgodził się jednak wyciągnąć książkę z kosza, ponieważ wolontariuszka uważała, iż ta pozycja nie jest tak zwyczajna jak może się wydawać.
Biały kruk
„Dzienniki Anne Frank” zna chyba każdy, ich część była lekturą szkolną nawet u nas w kraju. Kierownik więc początkowo nie rozumiał, o co chodzi. Znalazczyni książki była jednak ekspertką w dziedzinie literatury i wiedziała, co mówi. Okazało się bowiem, iż było to pierwsze w historii wydanie "Dzienników". Książka powstała w 1947 roku i była jednym z zaledwie 3036 egzemplarzy.
Zysk
„Znaleźliśmy podobne egzemplarze na stronach internetowych takich jak Boekwinkeltje.nl i stało się jasne, jak wyjątkowa jest ta książka” – mówi Hovinga dodając: „Szkoda, że brakuje oryginalnej obwoluty. To jeszcze bardziej podniosłoby jej wartość”.
W tej sytuacji Dzienniki zamiast znów do kosza trafiły na internetową aukcję. Udało się je sprzedać za 3550 euro. Pieniądze ze sprzedaży trafiły na konto fundacji charytatywnej prowadzącej sklep.
Rodzi się pytanie, czy osoba oddająca tę książkę wiedziała, ile jest ona warta? Jest to wątpliwe. Inaczej bowiem raczej dzieło to nie trafiłoby do sklepu.
Źródło: Nu.nl