Krzyki lokatorki i ewakuacja budynku w Maassluis

Potężna eksplozja w Hadze, apartamentowiec zawalił się gdy ludzie spali

W sobotę rano strażacy zdecydowali się na ewakuacje kilku mieszkań w apartamentowcu przy Mimosastraat w Maassluis. Powodem tej decyzji była groźna sytuacja. Spowodowała ją kobieta, lokatorka,  znajdującą się w budynku. Co dokładnie się stało?

Zwykły pożar?

W sobotę kwadrans po godzinie dziewiątej rano mieszkańcy budynku przy Mimosastraat podnieśli alarm. Ludzie zadzwonili pod numer alarmowy, ponieważ usłyszeli krzyki jednej ze współlokatorek. Zobaczyli też dym wydobywający się z jej mieszkania. Podejrzewając, iż doszło do pożaru, operator numeru ratunkowego wysłał na miejsce natychmiast strażaków i policję. Oprócz zwykłych stróżów prawa, na miejsce zdarzenia został wezwany również policyjny oddział wyszkolony do zatrzymywania groźnych przestępców, który zabezpieczała jednostka pogotowia ratunkowego.

 

Zatrzymanie

To właśnie ci policjanci jako pierwsi weszli do budynku. Po kilku chwilach wyprowadzili oni lokatorkę, której krzyki słyszeli sąsiedzi i przekazali ją medykom. Nie było bowiem wiadomo, w jakim jest stanie, czy jej życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Po tym działaniu strażacy weszli do budynku, sprawdzając go dokładnie.

Ewakuacja

Zanim jednak do akcji ruszył zespół ds. aresztowań, zdecydowano się ewakuować z bloku część mieszkańców mających swoje lokale najbliżej tego zajmowanego przez kobietę. Ludziom tym pozwolono wrócić do budynku dopiero w momencie, gdy strażacy sprawdzili pomieszczenia i przewietrzyli zadymione mieszkanie. Do tego czasu lokatorzy musieli przejść za policyjne taśmy, jakie wokół budynku rozciągnęli oficerowie, odgradzając miejsce swojego działania od postronnych.

 

Dziwna akcja

Wszystko to może wydawać się dość dziwne. Początkowo mogłoby to bowiem wyglądać na zwykły pożar. W takiej sytuacji na miejsce nie ściągano by jednak aż tylu policjantów. Co więc to mogło oznaczać? Możliwe, iż kobieta, którą wyprowadzili stróże prawa, przechodziła jakieś załamanie nerwowe. Mogły więc pojawić się groźby związane z samobójstwem poprzez, np. podpalenie czy wysadzenie budynku, dlatego tez policja wolała interweniować w ten, a nie inny sposób. Chodziło tu bowiem o życie i zdrowie pozostałych lokatorów. Są to jednak niemniej tylko domysły. Policja bowiem nie wskazała, dlaczego kobieta została wyprowadzona przez antyterrorystów.

 

 

Źródło:  AD.nl