Kryzys, który w bierności jednoczy holenderskie partie
W Królestwie Niderlandów zbliżają się wybory parlamentarne. Wszystkie partie w na holenderskiej scenie politycznej mają nieco inną wizję i pogląd na świat. Każda ma też inne pomysły na gospodarkę i politykę społeczną. Jest jednak coś, co łączy wszystkie. Żadna z partii w swoim programie nie znalazła rozwiązania jednej z najbardziej palących kwestii w krainie tulipanów. Jakiej?
Chodzi tu o niedobory na rynku pracy. Mimo iż w ostatnim czasie w Holandii nieco wzrosła liczba osób poszukujących pracy, tak nadal w państwie są tysiące nieobsadzonych etatów. Jak wspomina Joop Schippers, profesor ekonomii pracy na Uniwersytecie w Utrechcie. „To złożony problem i żadna partia polityczna nie ma na to rozwiązania ani w krótszej, ani w dłuższej perspektywie. Nie dziwię się więc, że nie jest to istotna kwestia wyborcza”. Zdaniem naukowca problem ten będzie towarzyszył Holandii przez co najmniej dekadę. Więc nie ma się czemu dziwić, iż żadna z partii go nie podejmuje.
Temat nie istnieje
Zwykle podczas kampanii politycznej partie wytykają sobie braki lub ignorowanie jakichś tematów. W tej kwestii jednak istnieje pełny konsensus. Żadna z partii o tym nie mówi, żadna też nie wskazują, iż jej konkurenci nie wiedzą, jak rozwiązać tę palącą ekonomicznie kwestię. Można więc powiedzieć, iż dla polityków brak pracowników w edukacji, budownictwie, służbie zdrowia czy logistyce po prostu nie istnieje.
Partie nie widzą więc, iż obecnie w kraju jest 427 tysięcy wakatów. Nie widzą też, iż z racji starzejącego się społeczeństwa liczba ta w najbliższych latach raczej nie będzie spadać. To zaś przy wzroście popytu na pewne usługi może prowadzić tylko do większych problemów.
Dookoła tematu
Partie zgodnie nie mówią o braku rąk do pracy. W niektórych jednak programach można zobaczyć delikatne, bardzo subtelne pomysły powiązane z tym tematem. Niektóre partie wskazują, iż trzeba, np. coś zrobić z grupą 4,7 miliona obywateli, która pracuje na niepełny etat. Obecnie bowiem bardziej opłaca im się pracować na pół etatu i dostawać określone dodatki i zapomogi, niż pracować dwa razy tyle czasu i być pozbawionym tego wsparcia, co finalnie przekłada się na niewiele większy ogólny zysk.
Migranci
Cicho jest również w kwestii pracowników migrujących. Praktycznie wszystkie partie zdają sobie sprawę, iż to oni mogą uratować gospodarkę. Z drugiej jednak strony politycy wiedzą, jak duże emocje na poziomie lokalnym wzbudzają, np. przybysze z Polski, gdy zajmują oni domy osobom, które od lat szukają własnego M. Dlatego też sprawa gastarbeiterów nie jest zbyt popularnym tematem. Wiąże się on bowiem z dużym ryzykiem. Napływ pracowników, np. ze wschodu Europy może ucieszyć pracodawców, ale rozgniewa lokalne społeczeństwo. Lepiej więc go nie ruszać, gdy nie trzeba.
Źródło: Nu.nl