Król przeprasza za niewolnictwo — za zbrodnię przeciwko ludzkości
Stało się to, o co od wielu lat zabiegali potomkowie niewolników. Wczoraj 1 lipca w święto Ketikoti Król Holandii Wilhelm Aleksander oficjalnie przeprosił za niewolniczą przeszłość swojego kraju. Uczynił to podczas Narodowego Dnia Pamięci o Niewolnictwie w Amsterdamie. Monarcha prosił o przebaczenie za grzech tej zbrodni przeciw ludzkości.
Podczas swojego przemówienia władca nie tylko przeprosił słowami: „Za tę zbrodnię przeciwko ludzkości proszę o przebaczenie”. Wskazał również na Holendrów, którzy uważają, iż to ciągłe przepraszanie jest „przesadzone”, że powinno się skończyć z usprawiedliwianiem tego co robiła Holandia w przeszłości. Król jest temu przeciwny. Uważa, że przeprosiny były i są potrzebne po to, by budować społeczeństwo równych ludzi. „Otwórz swoje serce na ludzi, których tu nie ma, ale którzy chcą pracować na rzecz społeczeństwa, w którym każdy może w pełni uczestniczyć. Szanuj, że istnieją różnice w pochodzeniu i doświadczeniu”. Powiedział władca, niejako wskazując, iż Królestwo Niderlandów ma być krajem otwartym i tolerancyjnym, przyjmującym pod swój „dach” wszystkich, którzy chcą tam przybyć.
Aplauz
Swoje przemówienie monarcha skończył słowami: „Łańcuchy zostały zerwane, bracia i siostry”. Nie wypowiedział ich jednak po niderlandzku, a surinamsku, w języku, w którym mówiła większość niewolników, na których zarabiali handlarze z Holandii. Po tych słowach w niebo wzniósł się głośny dźwięk okrzyków i oklasków. Był to szczególny moment w tym podniosłym dniu. Zebrani zaczęli nucić ludowe pieśni, a król złożył pierwszy wieniec, upamiętniając ofiary dziesiątek lat niderlandzkiego niewolnictwa.
Wreszcie
Sprawa holenderskich przeprosin za niewolnictwo cięgnie się od lat. Przepraszały już miasta, regiony, przepraszał też rząd w postaci wypowiedzi Marka Rutte z grudnia ubiegłego roku. Wszystkie te akty posypania głowy popiołem przez wielu aktywistów, potomków niewolników były jednak uważane za zbyt małe. Nawet przeprosiny premiera, który zrobił to w imieniu całego państwa, zostały przyjęte bardzo chłodno. Wszystko dlatego, iż nie doszło do nich właśnie w święto Ketikoti, co niektórzy uznali za zniewagę. Teraz zaś wreszcie zrobił to król, człowiek, którego ród sam w dużym stopniu wzbogacił się na niewolnictwie (chociaż sam oficjalnie nie sprzedawał ani kupował niewolników). Monarcha przeprosił też w ten szczególny dzień i zrobił to pod Narodowym Pomnikiem Historii Niewolnictwa w Oosterpark ,w Amsterdamie.
Czy to koniec?
Czy więc wreszcie roszczenia potomków niewolników zostały spełnione? W znakomitej większości tak. W teorii niektórzy domagają się jeszcze, by 1 lipca stał się świętem narodowym, dniem wolnym od pracy. To roszczenie jest jednak bardziej mrzonką, o czym wiedzą nawet ci, z których ust ono pada. Holandii nie stać bowiem obecnie na ustawowy, coroczny dzień wolny, tym bardziej iż nawet Dzień Wyzwolenia, największe narodowe święto Królestwa, jest wolne raz na 5 lat.
Źródło: Nu.nl