Kontrole na granicach Holandii. Jak minął 1 dzień akcji?
Wczoraj zaczęły się zapowiadane z wielkim rozmachem kontrole graniczne w Holandii. Czy były one równe zapowiedziom władz, czy przyjęły bardziej symboliczny rozmiar, o czym mówili już jakiś czas temu eksperci? Jak wyglądał pierwszy dzień działań żandarmerii na granicach?
W poniedziałek stało się jasne, iż to nie minister ds. azylu Marjolein Faber miał rację, a eksperci ds. bezpieczeństwa w Królestwie Niderlandów. Wiele osób bowiem praktycznie nie zauważyło kontroli prowadzonych przez żandarmerię. Tak dobrze zostało to zorganizowane? Poniekąd. Brak utrudnień dla kierowców wynikał nie tylko z doskonałego wyszkolenia oficerów, którzy szybko wypełniali powierzone im zadania, ale i tego, iż było ich po prostu za mało, by zorganizować stałe kontrole.
Tak jak wcześniej
Jak więc wyglądały kontrole? Całej sprawie przyglądali się dziennikarze Nu.nl. Wskazują oni, iż na jednym z przygranicznych parkingów po holenderskiej stronie znajdowała się grupa dwudziestu żandarmów, która kontrolowała pojazdy ściągane z autostrady przez 11 oficerów na motocyklach. Stróże prawa sprawdzali dokumenty i zaglądali do wnętrza pojazdu, czy nikt tam się nie chowa. Gdy wszystko było ok, po około minucie, pojazd jechał dalej.
Pod publikę
Sprawa zmieniła się, gdy na parking dojechała pani minister, a z nią dziesiątki dziennikarzy. W blasku fleszy kontrole zaczęły wyglądać inaczej. Kierowcom zaczęto nakazywać otwieranie bagażników. Mundurowi sprawdzali bagaże. Kontrola była skrupulatna, powolna i wyjątkowo dokładna. Gdy po godzinie polityczka wyjechała, wszystko wróciło do normy, sprzed wizyty. Normy jak najbardziej wystarczającej. Celem tych działań jest bowiem wyłapywanie osób, które do Niderlandów wjechać nie powinny.
To nie jest symboliczne
Mimo tej ustawki, która sprawia, iż na ustach niektórych widać było szyderczy uśmiech, Pani minister jest zadowolona z wprowadzonych przepisów: „To z pewnością nie jest symboliczna akcja i według nas jest bardzo poważna. Jest to jedno z działań, które ma pomóc ograniczyć napływ (migrantów – przyp. red.)” – mówi cytowana przez Nu.nl
Nie widzi problemu
Dziennikarze podczas wizytacji nie przepuścili okazji, by nie wbić szpili pani minister, wskazując, iż żandarmeria nie ma na tyle sił i środków, by prowadzić kontrole na wszystkich 840 przejściach jednocześnie. Ludzi wystarczy maksymalnie do obsadzenia 8 dróg wjazdowych. Decydentka nie widzi jednak w tym problemu. „Nasza żandarmeria wojskowa potrafi działać bardzo efektywnie. Pracują na podstawie analizy ryzyka i przeprowadzają akcje ukierunkowane na konkretne informacje” – stwierdziła, dodając, iż żandarmi zwracają uwagę na nietypowe zachowania i tablice rejestracyjne pojazdów. W praktyce jednak mundurowi sprawdzali auta z każdej nacji. Na parking zajechały pojazdy z Polski, Niemiec, Belgii, Rumunii czy Litwy. Zatrzymywane były też busy na zagranicznych tablicach rejestracyjnych. Żandarmi jednak niezbyt często zaglądali do ich wnętrz, po tym jak kierowca przekazał dokumenty podróżnych.
Opium dla ludu
Dziennikarze Nu.nl pierwszego dnia sprawdzili jeszcze kilka innych dróg. Udało im się spotkać kontrolę jeszcze na paru z nich. Reporterzy nie mają jednak złudzeń. Skala działań poraża. Przypomina to bardziej nalewanie wody do dziurawego wiadra niż skuteczną metodę ograniczającą napływ nielegalnych migrantów. Rząd musiał bowiem doskonale wiedzieć jakimi środkami dysponuje żandarmeria wojskowa i jak to będzie wyglądać. Dla nas jednak są pewne powody do radości. Jadąc do Holandii, nie będziemy musieli stać w kolejkach do przejść, jak jeszcze parę dekad temu.
Źródło: Nu.nl