Kolejna awaria C2000. Policja jest wściekła

Kolejna awaria C2000. Policja jest wściekła

Policja jest, najdelikatniej mówiąc, wściekła. Podczas akcji wydziału narkotykowego, w której to rekwirowano dużą partię narkotyków w jednym z holenderskich portów, posłuszeństwa odmówił system łączności C2000. Nagle policjanci podczas akcji stracili całkowicie łączność ze sobą.

System C2000 wysiadł w porcie nie dlatego, iż przestępcy postanowili zagłuszyć policyjne częstotliwości. Pech chciał, że gdy oficerowie prowadzili całą akcję, doszło do ogólnokrajowej awarii. W jej efekcie ani policja, ani pogotowie, ani straż pożarna nie byli w stanie komunikować się ze sobą oraz z własnymi dyspozytorniami. Jednostki będące w ternie dosłownie straciły kontakt z bazą w poniedziałkowy wieczór. Informację tę oficjalnie potwierdziło Ministerstwo Bezpieczeństw i Sprawiedliwości, które dodało również, iż funkcjonariusze w tej sytuacji czuli się dosłownie opuszczeni. Wielu z nich prowadziło bardzo niebezpieczną akcje, a gdyby poszło coś nie tak, nie byliby w stanie wezwać ani wsparcia, ani służb medycznych.
Polityk ubolewa nad tym co się stało. Przedstawiciel policyjnych związków zawodowych idzie jeszcze dalej. Wskazuje, iż C2000 nie tylko stracił swoją wiarygodność, ale sam w sobie zagraża życiu jego użytkowników.

 

Specjalna sieć

W Holandii służby ratunkowe nie korzystają ze zwykłych krótkofalówek. Używają one systemu C2000. To specjalna sieć zamknięta przeznaczona tylko dla nich. Problem jednak w tym, iż w poniedziałek około północy doszło do awarii, która wyłączyła całą tę sieć. W efekcie osoby w dyspozytorniach nie potrafiły kontaktować się ze swoimi ludźmi w terenie. System udało się ponownie uruchomić dopiero około godziny 3 w nocy.

 

Improwizacja

W ostateczności zespoły straży pożarnej, czy pogotowia jadącego do wypadku musiały improwizować. Najczęściej wyglądało to tak, iż służby musiały z własnych telefonów komórkowych dzwonić na swoje prywatne numery, by porozumieć się ze sobą.
Jak mówią ratownicy, to zaś powoduje poważne zagrożenia dla życia i zdrowia. Wystarczy sobie wyobrazić sytuację, w której policjant potrzebujący wsparcia, ponieważ nie umie poradzić sobie z przestępcą. Zamiast nacisnąć jeden guzik przy mikrofonie krótkofalówki, musi wyciągać swój telefon komórkowy i szukać w książce adresowej numeru do dyżurnego, by ten przysłał mu pomoc.

Przejęcie kokainy

Takie sytuacje to rzadkość? W momencie, w którym wysiadł C2000 w jednym z holenderskich portów miała się odbyć nagła akcja przejęcia narkotyków przez policję. Oficerowie, jadąc do akcji, starali się wezwać na pomoc antyterrorystów z holenderskiej żandarmerii i pogotowie do zabezpieczenia swoich działań. W słuchawce słychać było jednak tylko ciszę. Ani pogotowia, ani jednostki SWAT nie było.

 

Do pierwszego trupa

Niektórzy uważają, iż system ten będzie używany w Holandii do pierwszego trupa. Do momentu aż przez jego usterkę zginie policjant, strażak czy ratownik. System bowiem już zawodził w krytycznych momentach. W ciągu 20-lat odmówił on posłuszeństwa podczas takich wydarzeń jak zamieszki na plaży w Hoek van Holland, katastrofa samolotu Turkish Airlines na lotnisku Schiphol i atak w Dzień Królowej. Na szczęście za każdym razem udało się uniknąć najgorszego.
Sprawa została zgłoszona nawet do Inspekcji Pracy, ale bez rezultatów. Inspekcja wskazuje, iż system trzeba zmienić, ale nie ma na co. Nowy ma pojawić się dopiero w 2025 roku i trzeba liczyć, że do tego czasu żadna usterka nie doprowadzi do tragedii.

 

 

 

Źródło:  AD.nl