Kod koronowy QR niezbędny by pracować w Holandii

Senat zgadza się na przepustki koronowe w nieistotnych sklepach

Wczorajsza konferencja prasowa Marka Rutte i holenderskiego ministra zdrowia dotycząca nowych obostrzeń koronowych wprowadziła wiele niepokoju wśród pracowników. Niepokój ten dotyczy w głównej mierze przepustek koronowych – kodów QR. Czy faktycznie pracodawcy będą mogli je w przyszłości sprawdzać i czy ich brak może zakończyć się zwolnieniem lub koniecznością wzięcia bezpłatnego urlopu?

Rozwiązanie doskonałe

Epidemia koronawirusa doprowadziła w zeszłym roku i na początku 2021 do przestoju w wielu firmach. Doskonałym przykładem są tu, np. zakłady przetwórstwa mięsnego, które z racji na ogniska zakażeń wśród swoich pracowników musiały ograniczać albo nawet wstrzymywać produkcję. Dlatego też

wielu pracodawcom pomysł wglądu do danych medycznych swoich pracowników dotyczących COVID-19 wydaje się bardzo ciekawym rozwiązaniem. Dzięki temu pracodawca wie ilu jego podwładnych jest zaszczepionych, ilu przechorowało COVID-19, a ilu nadal podatnych jest na zakażenie. To zaś pozwala w dużym stopniu zarządzać ryzykiem, dzięki czemu istnieje spora szansa na uniknięcie podobnych przestojów w przyszłości.
Działania te były jednak niemożliwe z racji przepisów prawa. Pracodawca nie mógł przeglądać danych wrażliwych- akt medycznych pracownika. Teraz jednak rząd chce to zmienić tak, by szefostwo mogło sprawdzać przepustki koronowe swoich kadr.

 

To już działa

Można powiedzieć, iż zapowiada się przełom, gdyby nie to, iż w kilku przedsiębiorstwach takie działania mają już miejsce. Pojedyncze firmy, w których pracownicy mogą pracować zdalnie, aby przyjść do biura, muszą pokazać kod QR. Jeśli go nie mają, proszeni są o powrót do domu, by dalej wykonywać swoje obowiązki z kanapy. Przepisy te wprowadzono jednak za obopólną zgodą pracodawca - pracownik. Nie były one narzucane odgórnie. Ponadto brak kodu nie przeszkadzał w wykonywaniu pracy.
Podobne ustalenia ma KLM. W linii lotniczej pytanie o certyfikat koronowy QR wynika z innych przesłanek. Chodzi o to, by niezaszczepieni pracownicy nie latali do krajów, gdzie szczepienie jest obowiązkowe. Tzn. pracodawcy chodzi o uniknięcie kwarantanny i łamania lokalnych przepisów prawa.

 

Czy przepustki koronowe w postaci kodów QR będą wymagane w miejscu pracy? Czy pracodawca będzie mógł odmówić wpuszczenia do firmy niezaszczepionego pracownika? Czy będzie mógł go zwolnić? 

 

Czerwone światło STOP

Obecne przepisy wymagają kodów QR, np. w restauracjach czy kinach. Miejsca pracy są od tego wyłączone. Jeśli jednak rząd zdecyduje się zmienić przepisy, o co apeluje Hubert Bruls, szef Rady Bezpieczeństwa, wyłączenie to przestanie istnieć. To zaś oznaczać będzie, iż pracodawca mógłby aktywnie sprawdzić i odmówić pracownikowi wejścia na teren firmy, jeśli ten nie udostępni skanu kodu QR lub ten da wynik czerwony (negatywny). Zrzeszeniom pracodawców pomysł ten bardzo się podoba. Związki zawodowe wskazują zaś, iż byłoby to naruszenie prywatności i praw podstawowych.

Prawo na to pozwala

Zdaniem prawników jednak prawo pozwala wprowadzić takie przepisy. W prawodawstwie Królestwa Niderlandów można bowiem znaleźć zapisy mówiące, iż aby zapobiec rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych oraz w trosce o zdrowie publiczne, mogą zostać naruszone prawa podstawowe. W efekcie wszystko zależy od woli politycznej. Jeśli rząd i Izba Reprezentantów będą za, obowiązek pokazania kodu QR przed wejściem do pracy może stać się faktem. Ta jednak wydawać by się mogło prosta decyzja, niesie ogromny polityczny bagaż i z punktu widzenia konsekwencji jest dużo trudniejsza nawet od tej dotyczącej wprowadzenia godziny policyjnej. Mowa tutaj o ewentualnym prawnym zakazie chodzenia do pracy dla pracownika.

 

Konsekwencje

Załóżmy jednak, iż przepisy wchodzą w życie i pracodawcy zaczynają testować swój personel. Co stanie się, gdy pracownik nie pokaże kodu lub ten nie będzie aktualny? Dla tych, którzy mogą pracować zdalnie, oznacza to, że nie muszą pojawiać się w firmie. Co jednak z tymi pracującymi na budowach, halach produkcyjnych, magazynach, szkołach, czy np. na policji? Tutaj jest jedna wielka niewiadoma. Minister zdrowia dywagujący na ten temat wskazał kiedyś, iż sytuacja ta nie powinna nieść za sobą konsekwencji prawnych. Nie powinna, nie znaczy jednak, iż nie musi. Co ma bowiem zrobić pracodawca? Wysłać podwładnego do zadań, w których nie będzie miał z nikim kontaktu? A gdy to nie jest możliwe, ma go wysłać na bezpłatny urlop do momentu, aż się nie zaszczepi? Ile to może trwać? Czy może go zwolnić? Związkowcy widzą w tych przepisach prawną Puszkę Pandory. Dlatego też nawet głosy poparcia tego projektu są wyjątkowo delikatne i nawołują do jego przemyślanego wprowadzenia w życie.