Kobieta odcina genitalia swojemu dziecku

35-letnia Holenderka najprawdopodobniej chciała mieć córeczkę. Po porodzie okazało się jednak, iż jej marzenie się nie ziściło. Nic jednak straconego. Kobieta postanowiła odciąć nożyczkami przyrodzenie swojego syna.  Za pozbawienie pięciolatka męskości Myriam D. stanęła przed sądem, który momentalnie wysłał ja na badania psychologiczne do Pieter Baan Center (PBC).

12 listopada

O sprawie zrobiło się głośno dopiero teraz. Nie ma się jednak czemu dziwić z racji na delikatność sytuacji. Owa delikatność związana z zachowaniem prywatności dziecka i ojca sprawia, że również przed sądem nie ujawniono zbyt dużo faktów odnośnie tego co wydarzyło się 12 listopada ubiegłego roku. Wiadomo jedynie, iż do tych tragicznych wydarzeń doszło, w domu urodzonej we Francji Myriam D. w Katwijkt.  To właśnie tam 35-letnia podejrzana miała obciąć nożyczkami genitalia swojego 5-letniego syna, na zawsze pozbawiając go męskości. Wszystko to miało się odbyć podczas napadu psychotycznego, który wtedy przechodziła kobieta. Jak wspominali zatrzymujący ją policjanci, była ona wtedy wyjątkowo nieswoja, zdezorientowana, nie wiedziała, co się dzieje.

 

Proces

W poniedziałek odbyła się pierwsza rozprawa pro-forma. Podczas procesu adwokat kobiety wskazywał, iż ta była niepoczytalna i nie odpowiada za swoje czyny. Sąd powinien więc zmienić środek zapobiegawczy zastosowany zaraz po incydencie, a polegający na tymczasowym aresztowaniu, na np. dozór policyjny. Prokuratura powiedziała jednak stanowcze nie. Zdaniem oskarżyciela, który reprezentuje zarówno ojca jak i syna, działanie to mogłoby być opłakane w skutkach. Ich zdaniem istnieje poważne ryzyko innych ataków psychotycznych ze strony kobiety, w których to może być niebezpieczne dla siebie lub dla swoich najbliższych.

 

Leczenie

Sąd rozpoznając sprawę, przyznał rację prokuratorowi. Zdecydował się również wysłać kobietę do PBC. Tam ma trafić pod obserwację psychologiczną, która ma ustalić, czy podczas tego ataku faktycznie była w psychozie i może nie odpowiadała za swoje czyny, czy też działania te były, choć w małym stopniu celowe. Kobietą mają również zająć się także psychiatrzy. Ich zadaniem ma, być ustabilizowanie stanu oskarżonej.

 

Zawiniły leki?

Podczas pierwszej rozprawy pro-forma pojawił się jeszcze jeden podejrzany. Obrona wskazała, iż za całą sprawę może odpowiadać poniekąd błąd lekarski. Obrońca D. wskazał na słowa terapeuty oskarżonej. 35-latka miała mieć bowiem ataki psychotyczne na długo przed tym co stało się 12 listopada. Dlatego też zażywała stosowne środki, by uniknąć tego typu incydentów. Na krótko przed tą feralną datą zmieniono jej jednak leki. Być może więc ich dawka była źle dobrana lub po prostu środek ten nie zadziałał tak, jak powinien.

 

Warto również odnotować, iż zarówno ojciec jak i syn nie zabrali jeszcze głosu w tej sprawie. Trudno więc powiedzieć, czy będą zeznawać przeciw swojej żonie i matce.
Następna rozprawa przygotowawcza będzie mieć miejsce 11 kwietnia. Na rozprawę merytoryczną będzie trzeba jednak poczekać co najmniej do czasu raportu z PBC.

 

Źródło:  Telegraaf.nl