Kierowcy ciężarówek pracownikami trzeciej kategorii

Kierowcy ciężarówek pracownikami trzeciej kategorii

Na drogach Królestwa Niderlandów można spotkać ogromne ilości ciężarówek. Nie jest to nic dziwnego. Tysiące tych pojazdów każdego dnia rozwozi towary przypływające do holenderskich portów. Kierowcy osiemnastokołowców pracują ciężko, byśmy mogli mieć choćby co kupić w sklepie. Jak się jednak okazuje, za swój trud często nie otrzymują należytej zapłaty i są wykorzystywani przez firmy przewozowe.

Trzecia kategoria

Życie kierowcy tira nigdy nie było proste i łatwe. Życie kierowcy spoza Unii Europejskiej często jest wręcz koszmarem. Ludzie ci są niejednokrotnie wykorzystywani. Nie są nawet pracownikami drugiej, a trzeciej kategorii. Co gorsze taki stan rzeczy trwa od lat. Prawo, pomimo zmiany rządów pozostało niewystarczające, gabinety były bowiem zwykle głuche na ten problem.

 

Protest

Związek zawodowy FNV mówiąc o losie pracowników kołowego transportu towarowego wskazuje na parking ciężarówek przy Venlo. Tam od wielu dni protestują właśnie zagraniczni kierowcy, którzy w ten sposób chcą zwrócić uwagę na swój podły los. Czterech kierowców koczuje tam, domagając się wypłaty zaległych wynagrodzeń, dostępu do dokumentów płatniczych i zakończenia wyzysku, jakiego padli ofiarami. Na każdym z tirów wypisane są kwoty, jakie powinni im jeszcze zapłacić pracodawcy. Sumy te w niektórych przypadkach sięgają kilkunastu tysięcy euro.

 

Zastraszanie

Czy taki protest coś daje? Czy ktoś przejmuje się losem tych ludzi? Gdy na miejscu pojawili się działacze FNV coś w sprawie się ruszyło. Tyle tylko, że nie w dobrą stronę. Na parking podjechała grupa ośmiu mężczyzn, wysłanych najpewniej przez któregoś z pracodawców. Nie mieli oni dobrych intencji. „Kolega z FNV również został zastraszony. Jego telefon skonfiskowano. Następnie wezwano policję, która interweniowała” – przekazała dziennikarzom Nu.nl dyrektor związku Edwin Atema. Zamiast więc rozmowy, negocjacji płacowych, była próba zamknięcia ust obcokrajowcom.

 

Chory sektor

„Wejdź na parking, a dziewięciu na dziesięciu kierowców pochodzi spoza UE. Pracują na przykład dla firm na Litwie, które mają tysiące ciężarówek. Ci pracodawcy ignorują przepisy i nie przestrzegają warunków zatrudnienia obowiązujących tutaj, ponieważ wiedzą, że mogą sobie na to pozwolić. To pokazuje, jak chory jest ten sektor” – mówi dziennikarzom działacz FNV.

Wskazuje on na prosty mechanizm

Firmy z naszej części kontynentu zatrudniają kierowców z Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu czy innych pracowników spoza UE. Następnie wysyłają ich do pracy na zachód Europy w tym też i do Holandii, gdzie są to pracownicy migrujący, delegowani. Ludzie ci są nad wyraz efektywni. Dzieje się tak między innymi z racji presji pracodawcy, który nieraz każe im oszukiwać tachograf i pracować ponad siły. Jeśli tego nie zrobi, straci pracę, a zastąpi go inny kierowca.

 

Za grosze

„Na przykład firma w Polsce lub na Litwie może zatrudnić takich obywateli państw trzecich, załatwiając im zezwolenie na pobyt i pracę. Umożliwia to również kierowcom spoza UE tymczasową pracę w naszym kraju” – mówi Dion Kramer, wykładowcy prawa europejskiego na Vrije Universiteit Amsterdam. Ludzie ci pracują więc w teorii legalnie w Holandii, tyle że często nie mogą nawet liczyć na płacę minimalną w Niderlandach. Umowę podpisuje bowiem z firmą, np. z Litwy, gdzie są o wiele niższe stawki. Kierowca taki jeżdżący w Holandii powinien być bowiem objęty holenderskimi przepisami, a tak się nie dzieje.

 

Nic nie daje

Inspekcja pracy oczywiście przeprowadza kontrole. Często też, gdy wykryje nieprawidłowości, kiedy to kierowcy odważą się mówić, nakłada kary. Te jednak są niskie w stosunku do zarobków firm przewozowych. Więc interes toczy się kosztem pracowników.

 

rozliczenie podatku z Holandii

Źródło:  NU.nl