Jeśli rząd nie złamie swoich zasad w Holandii znacznie zwiększy się ubóstwo

Jeśli rząd nie złamie swoich zasad w Holandii znacznie zwiększy się ubóstwo

Jak wskazuje instytut budżetowy Nibud oraz Defence for Children (organizacja walcząca o prawa dzieci), ustępujący rząd musi zacząć działać i to już. Jeśli pozostanie bierny, w przyszłym roku godziwe życie może okazać się zbyt drogim luksusem dla wielu gospodarstw domowych w Holandii.

Koniec wsparcia

Instytut mówi wprost. Jeśli rząd nie rozpocznie działań pomocowych w stosunku do najuboższych w Holandii, już w 2024 roku w kraju znacząco zwiększy się stopień ubóstwa. Czy więc władze w Hadze nic nie robią, by pomóc najbiedniejszym? Nie, od czasu epidemii COVID-19 i kryzysu energetycznego zrobiły bardzo dużo dla ubogich. Działania, za którymi poszło milionowe wsparcie finansowe, były jednym z wielu czynników napędzających inflacje w Niderlandach. Teraz zaś, wraz z końcem tego roku, większość z tych programów pomocowych przestanie działać. Będzie to oznaczać, tyle iż rodziny z dziećmi zostaną bez dodatkowych środków z relatywnie niskimi dochodami, patrząc na wartość siły nabywczej ich portfela.

 

Nie ma znaczenia

Nibud doskonale zna przepisy i wie, że z racji na upadek gabinetu ustępujący rządzący przybierają rolę stróży nocnych i nie mogą prowadzić polityki, której skutki będą wybiegać latami w przyszłość. Niemniej jednak instytut nie widzi innego wyjścia jak w tym przypadku zapomnieć o roli nocnej straży. „Jest praca do wykonania, niezależnie od tego, czy gabinet odchodzi, czy nie” - mówi dyrektor instytutu Arjan Vliegenthart dziennikarzom Nu.nl. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Wybory w Holandii odbędą się dopiero w listopadzie. Później zapewne czekają nas tygodnie, jeśli nie miesiące rozmów koalicyjnych. Gdy te się zakończą, nowy rząd będzie mógł dopiero rozpocząć procedurę ustawodawczą, której celem byłyby nowe pakiety pomocowe. To zaś oznacza, iż nie ma szans, by nowe przepisy dotyczące wsparcia najuboższych udało się uchwalić przed tym, jak obecne przestaną obowiązywać. W praktyce oznacza to, iż najbiedniejsi zostaliby bez wsparcia władz, w zakresie jakim to jest oferowane teraz.

 

Dwoje dzieci w klasie

Sprawę tę bardzo obrazowo pokazuje organizacja Defence for Children. Brak przepisów sprawi, iż w każdej klasie będzie średnio dwójka dzieci dorastających w ubóstwie. „Dla tych dzieci może to oznaczać, że nie starczy pieniędzy na jedzenie, wodę, ubranie czy ogrzanie domu” – informuje organizacja na X, czyli starym Twitterze. Przedstawiciele DfC dodają również iż prowadzi to do swoistego zaklętego kręgu: „Dzieci z rodzin o niskich dochodach są bardziej narażone na późniejsze znalezienie się w podobnej sytuacji”. Z pustym żołądkiem i marznąc w domu trudno się skupić, trudno jest się uczyć. Problemy edukacyjne potrafią zaś już na starcie przekreślić karierę młodego człowieka.

Czerwony Krzyż

„Nie można ograniczać wydatków na czynsz i energię, więc jedzenie staje się pozycją końcową. Wtedy (gdy wsparcie zniknie- red.) nawet więcej dzieci niż teraz idzie do szkoły z pustym żołądkiem” – komentują kończące się wsparcie pracownicy holenderskiego Czerwonego Krzyża. Organizacja ta prowadzi w ponad 1,5 tysiąca szkół pomoc żywnościową dla najuboższych dzieci i wskazuje, że 300 placówek oświatowych pozostało otwartych podczas wakacji tylko po to, by biedne pociechy miały szansę na zjedzenie śniadania czy obiadu.

 

Związki

Do nacisku na władze w tematyce ubóstwa włączają się też związki zawodowe. Te twierdzą jednak, iż ludzie nie potrzebują wsparcia z dotacji rządowych, ale godnej płacy. FNV apeluje więc o znaczące podniesienie płacy minimalnej (co zapewne znów napędzi inflację).

Czy jednak rząd posłucha tych wszystkich głosów? Czy złamie ustaloną lata temu zasadę? Z jednej strony są głodne dzieci i biedne rodziny, którym nie starczy na ubrania czy rachunki. Z drugiej jest wysoka inflacja i budżet, który nie jest z gumy.

 

Źródło:  Nu.nl