Jamel L. to porażka wymiaru sprawiedliwości

Jamel L. to porażka wymiaru sprawiedliwości

Już nie raz na łamach naszej strony poruszaliśmy sprawę morderstwa pracownicy Albert Heijn w Hadze, kiedy to napastnik zabił ją zabranym ze stojaka nożem. Dlaczego więc wracamy do tej sprawy? Inspekcja Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa oraz Prokurator Generalny Sądu Najwyższego mówią bowiem o porażce prokuratury i ówczesnego ministra ochrony prawnej. Jamel L. bowiem nie powinien być na wolności.

Przypomnijmy. 20 czerwca 2023 roku Jamel L. zadźgał w sklepie Albert Heijn 36-letnią pracownicę. Mężczyzna po prostu wziął nóż ze stojaka i zaatakował w sklepie na Turfmarkt w Hadze. Napastnika ujęto i postawiono przed sądem. Z każdym dniem sprawa ta nabierała coraz większych rumieńców.

 

Pod obserwacją

Krótko po zatrzymaniu sprawcy okazało się, iż był on pod obserwacją holenderskich służb bezpieczeństwa. To jednak nie wszystko. Już w 2018 roku człowiek ten został skazany na pobyt w TBS, w Curaçao. Tyle tylko, że nie trafił do ośrodka. Tamtejsza klinika go nie chciała, ponieważ uznali go, że jest zbyt niebezpieczny. Pozostał na wolności. Potem zaś z terytorium zależnego Holandii przybył do Wielkiej Brytanii, a później Niderlandów. W obu tych krajach był skazywany za różne przestępstwa. Unikał też nakazanych terapii psychiatrycznych.

 

Krew na rękach

Co jednak ma z tym wspólnego były minister i prokurator generalny?  W raporcie sporządzonym przez Prokuratora Generalnego Sądu Najwyższego i Inspektorat Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa wynika, że w przypadku nożownika doszło do szeregu zaniechań.
Po pierwsze minister odpowiedzialny za system penitencjarny nie zdecydował się przyjąć Jamel'a L. do holenderskiej placówki TBS. Po drugie służby bezpieczeństwa nie wiedziały, że człowiek ten otrzymał taki wyrok. Co więcej, holenderska policja nie miała też pojęcia o tym co Jamel L. zrobił na Wyspach Brytyjskich.

 

Poradnictwo

Zawiodły też poradnie, do których L. został skierowany na leczenie. „Pomoc udzielona Jamel'owi L. nie zawsze była adekwatna do jego zachowania, sytuacji osobistej i zagrożeń dla bezpieczeństwa” – pisze Inspektorat. Służby te nie podniosły alarmu, gdy zabójca nie stawiał się na wizyty.

 

Zapobiec tragedii

Czy więc dałoby  się zapobiec zabójstwu? Według głównego inspektora Hansa Fabera nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy można było zapobiec atakowi. Wskazuje on jednak, iż ta sprawa, jak żadna inna, ukazała błędy, zaniechania i „wąskie gardła” systemowego przekazywania danych.  Gdyby minister miał pewną wiedzę, być może L. trafiłby do holenderskiego TBS. Bez niej jednak nie zgodził się na umieszczenie go w placówce. Jak by postąpił polityk? Tego się już nie dowiemy. Niemniej jednak zarówno opublikowany w tym tygodniu raport, jak i cała sprawa L. dał rządowi i służbom bardzo gorzką lekcję na przyszłość.

 

Wyrok

Sam nożownik został w kwietniu tego roku skazany na 10 lat więzienia i przymusowy TBS za zabójstwo pracownicy AH. Musi też zapłacić rodzinie zabitej odszkodowanie liczone w dziesiątkach tysięcy euro.
Wyrok nie jest prawomocny. Jamel L. złożył apelację.

Źródło: Nu.nl